„Matka Papieża" Mileny Kindziuk (Znak) przynosi sporo nieznanych faktów z życia rodziny Karola Wojtyły. A inne przypomina, jak choćby ten, że przyszły papież Jan Paweł II przyszedł na świat w Wadowicach w tym samym dniu, w którym Warszawa witała Józefa Piłsudskiego jako zdobywcę Kijowa.
17.
We wrześniu o powodzeniu „Zgody na szczęście" Anny Ficner-Ogonowskiej (Znak) pisałem, że trylogia tej autorki okazać się może niebawem tetralogią. I słowo ciałem się stało: patrz poz. 6.
18.
Osobliwy dialog ze „Zbrodni w efekcie" Joanny Chmielewskiej (Klin): „...jeżeli tych bliskich kontaktów jesteś taka spragniona, należało korzystać z zapałów twojego męża, ja mam zapewne inny gust. Powinnaś to była dawno zauważyć i przemyśleć, a nie występować teraz z propozycjami nie do przyjęcia. Ślub, wspólne mieszkanie, wspólne łóżko... Nie zauważyłaś dotychczas, że w odniesieniu do ciebie ja nie wykazuję skłonności w tym kierunku, raz to trzeba wreszcie powiedzieć otwarcie...
– Ostrzyć. Wolisz ostrzyć. To jakaś mania! Od tego można zwariować!
(...) Zarzut damy, jakoby skłonność do ostrzenia narzędzi stanowiła maniactwo, można było właściwie uznać za całkowicie słuszny". Ale gdy rzecz się dzieje na ogródkach działkowych, gdzie narzędzi nie brakuje i wpadają w niepowołane ręce, sytuacja staje się mocno nieciekawa.
19.
Max, bohater brawurowej powieści Artura Perez-Reverte „Mężczyzna, który tańczył tango" (Znak) wiedzę na temat kobiet zawdzięczał hrabiemu Borysowi Dołgorukiemu-Bagrationowi, skądinąd kapralowi Legii Cudzoziemskiej, który w mocno wskazującym stanie pouczył go: „Kobieta nigdy nie jest tylko kobietą, kochany Maksie. Jest też, a raczej przede wszystkim, mężczyznami, których miała, ma i mogłaby mieć. Żadnej nie da się zrozumieć bez nich... A ten, kto pozna ich wykaz, dostaje klucz do sejfu. Wytrych do jej tajemnic". Upływ czasu i doświadczenie utwierdziły Maksa w słuszności tej opinii.
20.
W „Dziennikach 1945-1950" Agnieszki Osieckiej (Prószyński Media) pod datą 25 listopada 1950 r. znajdujemy taki oto zapis komentujący pożegnanie delegatów na Kongres Pokoju: „Brudna, zmęczona, zmarznięta, lecz 'upojona i zwycięska' wróciłam o dziewiątej do domu, wrzeszcząc 'Niech żyje pokój'. Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby Kongres trwał jeszcze 2 tygodnie. Zła jestem, że nie postarałam się być choć raz na obradach i że nie uparłam się, żeby iść wtedy, gdy ojciec to proponował, do Bristolu. Bardzo żałuję. Gdybym się uparła, Mama na pewno by poszła. Tylu delegatów nie widziałam, a tak bym chciała ich zobaczyć, słuchać co mówią, a nawet rozmawiać z nimi! To są przecież obecnie najlepsi, najwartościowsi ludzie świata. Myślę, że oni nie żałują tych kilku dni pobytu w naszym kraju. My, młodzież, i ci wszyscy, którzy się z nimi stykali, odnosili [!] się do nich z prawdziwą, szczerą przyjaźnią. Murzyni na pewno nie są przyzwyczajeni do takich stosunków w swojej macosze-ojczyźnie". Autorka tych słów w momencie ich kładzenia na papier miała czternaście lat, co na pewno wiele tłumaczy. Nie wyjaśnia jednak, dlaczego z faktu wydania żenujących w większości notatek egzaltowanej pensjonarki doby PRL robi się wydarzenie literackie.
21.
„Za horyzont" to ostatnia część rosyjskiej trylogii Andrieja Diakowa (Insignis) o petersburskim metrze. Grupę Tarana czytelnicy poznali w powieściach „Do światła" i „W mrok". Teraz nadszedł czas na finał.
22.
Japoński prozaik, Haruki Murakami wydaje się murowanym kandydatem do jednego z najbliższych literackich Noblów, choć raczej za „Kronikę ptaka nakręca cza" niż za najnowszą powieść pod jeszcze bardziej skomplikowanym tytułem „Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa" (Muza).
23.
Komisarz Popielski, lwowski bohater powieści Marka Krajewskiego, tym razem już po wojnie, w zniszczonym Wrocławiu szuka sprawców gwałtów na nastolatkach, którymi okazują się dezerterzy z armii sowieckiej. „W otchłani mroku" Marka Krajewskiego (Znak) trzyma poziom wyznaczony poprzednimi książkami tego bardzo dobrego, choć zanadto gustującego w okropnościach, autora.
24.
„Boks na Ptaku czyli każdy szczyt ma swój Czubaszek i Karolak" Marii Czubaszek, Wojciecha Karolaka i Artura Andrusa (Prószyński Media) to produkcja, której najprawdopodobniej nie jestem w stanie ocenić obiektywnie. Z tej prostej przyczyny, że z trójcy autorów trawię jedynie znakomitego przed laty organistę, jazzmena Wojciecha Karolaka. Pani Czubaszek też była nawet zabawna w latach 70. zeszłego stulecia, ale od tamtego czasu minęło bez mała pół wieku, a jej najnowsze, polityczne wcielenie jest nie do przyjęcia. Andrusowi zaś wydaje się, że jest „arką przymierza między starymi a nowymi laty". Tymczasem jeśli z czymś go można porównać, to z dziurawą, przeciekającą łajbą. I to by było na tyle, jak mawiał człowiek, który prawdziwym satyrykiem nie tylko bywał, ale był nim naprawdę.
25.
„Zemsta ubiera się u Prady" Lauren Weisberger (Albatros) to, oczywiście, sequel obłędnie popularnego w początkach naszego wieku „Diabła ubierającego się u Prady". I jak to z sequelami bywa, rozczarowuje w niemałym stopniu.
26.
Dorota Świątkowska, autorka „Moich wypieków i deserów" (Egmont Polska) jest podobno uzależniona od... pieczenia. Jeśli tak jest, to jej receptury na mniej lub bardziej słodkie wety trafiają w swój czas - Bożego Narodzenia.
27.
Alexander Eben w „Dowodzie" (Znak) przekonuje, że udało mu się przekroczyć granicę śmierci. Za autorem stoi jego pozycja w świecie nauki. Przeciw niemu – wrodzone człowiekowi niedowiarstwo. Co przeważy? To już, Drogi Czytelniku, zależy od Ciebie.
28.
„Przyszłem czyli jak pisałem scenariusz o Lechu Wałęsie Andrzeja Wajdy" Janusza Głowackiego (Świat Książki) trudno odebrać inaczej niż jako usprawiedliwienie popularnego pisarza. Wiedziały gały, co brały.
29.
„To, co zostało" Jodi Picoult (Prószyński Media) przenosi nas we fragmentach na ziemie polskie okupowane przez Niemców. Mamy więc Auschwitz i Littzmanstadt, i – co trzeba odnotować – niemal zupełny brak fałszów, a i holocaustowej sztampy nie za wiele.
30.
Obecność „Anioła w kapeluszu" (Sol), trzynastej już bodaj powieści, jaką poszczycić się może Monika Szwaja, dowodzi, że autorka „Klubu Mało Używanych Dziewic" ma już swój wierny fan club. Pogratulować nie znaczy pozazdrościć.
—ranking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg,
komentarz Krzysztof Masłoń