Są państwa, gdzie władza wyznacza społeczeństwu ramy, po kim wolno obchodzić publicznie żałobę, a nawet żałobę po żałobie. Wznosi się im mauzolea i pomniki. Ofiary innych tragedii, choćby liczone w dziesiątkach tysięcy, z braku upoważnienia władzy uczczone zostać nie mogą. Nie są nawet nazwane. Pozostają w komunikatach w postaci danych statystycznych. Chcących oddać hołd ich pamięci rozgania policja i wymierza im kary. Zabiera kwiaty i czyści na mokro improwizowane miejsca pamięci. Zabieg oczyszczający staje się konieczny: ślady niepotrzebnej władzy żałoby publicznej mogłyby zakłócić obraz jej sukcesów. A nawet przesłonić kult śmierci „właściwych" bohaterów. Tych, od których wywodzona jest ideologia państwowa.