To pozornie bardzo skromny utwór. „Dido and Aeneas” trwa około godziny, ale Henry Purcell zdołał powiedzieć w nim właściwie wszystko o miłości i o związkach łączących kobietę i mężczyznę. Finałowy lament umierającej z miłości Dydony to jedna z najbardziej poruszających scen w dziejach muzyki.
Ten barokowy utwór będzie można obejrzeć w najbliższą sobotę i w niedzielę w Teatrze Królewskim w warszawskich Łazienkach. Reżyseruje niewspółpracująca wcześniej z Polską Operą Królewską Natalia Kozłowska, która dyplom reżyserski obroniła dziewięć lat temu także inscenizacją dzieła Purcella. Teraz, jak mówi, chętnie do niego wraca, ale zrobi zupełnie inne przedstawienie.
W rolach głównych wystąpią Olga Pasiecznik (drugą Dydoną będzie Magda Łukaszewicz) i młody baryton Maciej Janicki jako Eneasz. Muzycznie spektakl przygotowuje Krzysztof Garstka wraz z utworzonym rok temu zespołem Capella Regia Polona.
Ta premiera świadczy zatem, że Polska Opera Królewska się rozwija. Do artystów, których trzy lata temu przygarnęła z Warszawskiej Opery Kameralnej, przyłączają się nowi, młodzi. Coraz bogatszy staje się repertuar. W listopadzie premierę szykuje Andrzej Strzelecki, wyreżyseruje i poprowadzi „Śpiewnik domowy” Moniuszki, pod koniec grudnia Jitka Stokalska zaprosi na „Cyrulika sewilskiego” Rossiniego.