Dinozaury rocka żerują na sentymencie fanów

Takie nazwy jak Thin Lizzy, Uriah Heep, ELO, Budgie czy Sham 69 wciąż elektryzują fanów. Dawne gwiazdy próbują więc wykorzystać resztki sławy, ale spotkanie z legendą może przynieść zawód.

Publikacja: 02.01.2009 10:33

Thin Lizzy

Thin Lizzy

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Od zespołów, których staż sceniczny przekracza 30 lat, trudno wymagać szaleństw godnych nastolatków. Gorzej, kiedy postawa grupy przeczy elementarnym zasadom uczciwości. Może po prostu lubimy być oszukiwani?

Zachowane w życzliwej pamięci fanów zespoły nie wydadzą już świetnych płyt i nie będą grać wielkich koncertów, ale bez trudu zapełnią kluby, bazując na starych przebojach. Niektóre z nich mają dziś — także personalnie — niewiele wspólnego z oryginałami sprzed lat.

Irlandczycy z Thin Lizzy szczyt popularności osiągnęli w połowie lat 70. Ich płyty „Jailbreak” czy „Bad Reputation” to dziś rockowy kanon. Założycielem i liderem grupy był wokalista i basista Phil Lynott. Zespół rozpadł się w 1983 roku, zaś trzy lata później tragicznie zmarł jego frontman. Grób Lynott'a jest miejscem, które w Dublinie musi odwiedzić każdy szanujący się fan rocka. W październiku, w warszawskiej Stodole odbył się koncert Thin Lizzy. Na scenie pojawiło się dwóch członków z oryginalnego składu grupy. Bilety na to wątpliwej jakości widowisko kosztowały 100 zł, chętnych nie brakowało.

Niemal w tym samym czasie trasę po Polsce odbyła legendarna grupa Budgie. Koncerty usatysfakcjonowały starych fanów. Zwłaszcza tych, którzy pamiętają pierwszą wizytę Budgie w 1982 roku. Mimo istotnych zmian personalnych, grupa jest ciągle aktywna, dwa lata temu wydała niezły album „You're All Living In Cuckooland”. W latach świetności nagrywała płyty, które są wizytówką rocka lat 70. Dziś można ich uznać co najwyżej za europejską drugą ligę, choć należy docenić kunszt instrumentalistów.

Dotarła do nas również grupa Uriah Heep, ceniona przez miłośników rocka progresywnego. Składanki ich największych hitów wciąż sprzedają się dobrze, czego nie da się powiedzieć o płytach premierowych. Ale jedyną osobą na scenie, która pamięta początki Uriah Heep jest, pełniący obecnie obowiązki lidera, Mick Box. Przez grupę przewinęło się zaś ponad dwudziestu muzyków. Podróż sentymentalna odbyła się w warszawskim klubie Progresja. Na sali dominowało pokolenie wychowane na wczesnych albumach grupy.

Największy entuzjazm fanów wzbudziły dawne hity, mimo iż oficjalnie zespół promował swój najnowszy krążek. Mimo drogich biletów, niezwykłym wzięciem cieszyły się koncerty Electric Light Orchestra Former Members, czyli współczesnego wcielenia legendarnej grupy ELO. Chętnych było tak wielu, że zorganizowano dodatkowy występ. Dawni giganci rocka progresywnego wystąpili z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej, a wydarzeniu nadano dużą rangę. A przecież zabrakło Jeffa Lynn'a — spiritus movens zespołu. To jemu grupa zawdzięcza hity, które zagrano na koncertach.

Sham 69 byli jednym ze sztandarowych zespołów punk rockowych. Proste, chwytliwe utwory i teksty opisujące rzeczywistość brytyjskiej klasy robotniczej sprawiają, że stare płyty grupy wciąż robią wrażenie. Ostatni wart uwagi album — „The Game” — ukazał się w 1980 roku. Zespół od lat jest zapraszany na wspominkowe festiwale punkowe, na których podtatusiali buntownicy grają stare przeboje dla coraz młodszej publiczności. Niedawno mieliśmy okazję usłyszeć Sham 69 w warszawskiej Progresji. Przed imprezą organizatorzy nie chwalili się, że zabraknie lidera grupy Jimmy'ego Pursey'a. To jego głos, charyzma i teksty czyniły z Shamów punkrockową legendę. Publiczność usłyszała więc sprawny rockowy band, który jednak słynną formację przypomina tylko z nazwy.

W lecie można zaś było posłuchać na koncertach The Animals, T. Rex, Ten Years After czy The Rubettes. Ich przyjazd trzeba traktować w kategorii ciekawostki, czy wręcz kuriozum. Bo stare nazwy zespołów wciąż przyciągają ale proponowana dziś muzyka już od dawna nie jest najwyższej próby.

Od zespołów, których staż sceniczny przekracza 30 lat, trudno wymagać szaleństw godnych nastolatków. Gorzej, kiedy postawa grupy przeczy elementarnym zasadom uczciwości. Może po prostu lubimy być oszukiwani?

Zachowane w życzliwej pamięci fanów zespoły nie wydadzą już świetnych płyt i nie będą grać wielkich koncertów, ale bez trudu zapełnią kluby, bazując na starych przebojach. Niektóre z nich mają dziś — także personalnie — niewiele wspólnego z oryginałami sprzed lat.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"