Czarodziejski klarnet klezmera

Didżej Keepalive wzbogacił występ Davida Krakauera o nowe brzmienia, ale i tak był to koncert dla wtajemniczonych

Publikacja: 13.03.2009 00:25

David Krakauer

David Krakauer

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Nie udało się Krakauerowi poderwać Sali Kongresowej do tańca, a przecież właśnie tak, w tanecznych pląsach najlepiej przeżywać jego porywające solówki. Nie ma drugiego klarnecisty, który z podobną energią i pomysłowością wydmuchałby w jednej minucie tyle nut co on.

W zawody mógłby z nim pójść tylko James Carter, grając na trudniejszym technicznie niż klarnet saksofonie sopranowym. Muzykę Krakauera znamy z wcześniejszych koncertów i choć wykonał wczoraj kilka nowych kompozycji, odnosiło się wrażenie, że gra ciągle ten sam utwór, zmieniając tylko tempo.

Właśnie tak odebrać można muzykę klezmerską, nie wsłuchując się w jej subtelne melodie pochodzące z różnych regionów Europy. Pewnie dlatego David Krakauer postanowił wzbogacić ją o komputerowe rytmy i sample dobierane na żywo przez didżeja. Na najnowszej płycie był nim Socalled, a na koncercie ubrany w obcisły sweterek i nieprzypominający wyglądem gwiazdy nowojorskich klubów Keepalive.

Ciekawie wypadł temat „Moskowitz and the Loops of It”, a także dedykowana przez Krakauera żonie kompozycja „Ms N.C.”. Nowe brzmienia powinny przyciągnąć młodą publiczność, ale tak się nie stało. Przeważali bywalcy koncertów Ery Jazzu, którzy wiedzą, że cykl ten prezentuje oryginalną i różnorodną muzykę.

Zaskoczeniem była pieśń wychwalająca zalety… Rumunii, którą zaśpiewał sam lider. – Tam jest raj, to najwspanialsze miejsce na ziemi – podkreślił, zapowiadając temat „Rumania, Rumania”.

Krakauer, niestrudzony poszukiwacz oryginalnych klezmerskich kompozycji, przedstawił też dzieło pochodzącego z Mołdawii Germana Goldenshteyna. Największy aplauz, jak zawsze, zdobył utwór inspirowany żydowską pieśnią weselną. Przyspieszające rytmy powinny poderwać z foteli słuchaczy, ale tylko jeden z nich, siedzący w pierwszym rzędzie, pokazał, jak można tańczyć... nie wstając z miejsca. Najciekawsza, bo różnorodna w harmoniach i rytmie, okazała się kompozycja „Tribe No. 13” z udziałem didżeja.

Tą prezentacją Era Jazzu rozpoczęła 11. cykl koncertów. W kwietniu zagra funkowy Maceo Parker, a w maju zaśpiewa zmysłowa Holly Cole.

Nie udało się Krakauerowi poderwać Sali Kongresowej do tańca, a przecież właśnie tak, w tanecznych pląsach najlepiej przeżywać jego porywające solówki. Nie ma drugiego klarnecisty, który z podobną energią i pomysłowością wydmuchałby w jednej minucie tyle nut co on.

W zawody mógłby z nim pójść tylko James Carter, grając na trudniejszym technicznie niż klarnet saksofonie sopranowym. Muzykę Krakauera znamy z wcześniejszych koncertów i choć wykonał wczoraj kilka nowych kompozycji, odnosiło się wrażenie, że gra ciągle ten sam utwór, zmieniając tylko tempo.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla