Braterstwo dusz według U2

Koncert roku: – Ta noc nie będzie zapomniana – powiedział Bono kończąc występ w Chorzowie. U2 oklaskiwało tam 70 tysięcy fanów

Publikacja: 07.08.2009 11:08

Braterstwo dusz według U2

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Scenę, a właściwie gigantyczną stację międzyplanetarną, w którą przemieniono Stadion Śląski, spowił dym. Rozbłysły wszystkie światła i zdawało się, że za chwilę w niebo wzbije się prom kosmiczny.

Larry Mullen rozpoczął hipnotyczny rytm „Breathe”, po chwili dołączył do niego wibrujący bas Adama Claytona i łkająca gitara The Edge’a. Zaczęło się. Bono i spółka sięgnęli po utwory z najnowszego krążka. 70 tysięcy ludzi powtarzało słowa „No Line on the Horizon”, piosenki o dziewczynie, która przypomina morze. Nowy materiał znakomicie sprawdził się na koncercie, niemniej fanów na trybunach porwały na nogi dopiero dynamiczne, rockowe utwory sprzed kilku lat, z albumu „All That You Can’t Leave Behind”: „Beautiful Day”, rozpoczęty inaczej niż na płycie subtelną wokalizą, i „Elevation”. Emocje sięgnęły zenitu, gdy rozległy się pierwsze takty inspirowanego wprowadzeniem stanu wojennego songu „New Year’s Day”. Bono napisał ten utwór myśląc o internowanym Lechu Wałęsie i jego rozłące z żoną. Śpiewał o podzielonym świecie, pogrzebanych nadziejach, nadchodzącym nowym roku, który niczego nie odmieni. Stadion zmienił się w gigantyczną narodową flagę. Publiczność na koronie wymachiwała białymi płachtami, na płycie – czerwonymi. Fani powtórzyli spontaniczną akcję sprzed czterech lat, która wtedy zupełnie zaskoczyła Irlandczyków. Teraz Bono przyjął chustę z napisem „Solidarność” i zawiesił na perkusji.

– Co za niezwykłą energię wyczuwam w tym kraju! – mówił. – Czy to polsko-irlandzkie porozumienie dusz? Upór? Umiłowanie wolności? Wiara, że przyszłość będzie lepsza? I to lepsza nie tylko dla wybranych?

Potem pokłonił się publiczności, która skandowała: „Dziękujemy!”. Po chwili Edge rozpoczął jeden z najsłynniejszych utworów grupy – „I Still Haven’t Found What I Am Looking for”, który płynnie przeszedł w spopularyzowany przez Johna Lennona evergreen „Stand by Me”. Zespół zagrał go już podczas swego pierwszego koncertu w Polsce, w sierpniu 1997 r. Rodzinny nastrój trwał czas jakiś – strzeliły korki szampana, Bono zaintonował „Happy Birthday” – to dla Edge’a, który jutro obchodzi urodziny.

[wyimek]Przy songu „New Year’s Day” stadion zmienił się w gigantyczną narodową flagę [/wyimek]

Dalej znów było rockowo – zespół sięgnął po utwory, które niemal natychmiast po skomponowaniu stały się klasykami: monumentalne „City of Blinding Lights” i oparte na mocnym gitarowym riffie „Vertigo”. „I Go Crazy If I Don't Go Crazy Tonight” zabrzmiało ostrzej i bardziej dynamicznie niż na płycie.

U2 to grupa, która zawsze bardzo mocno angażowała się w politykę. Krwawym zajściom w Dublinie poświęcili utwór „Sunday, Bloody Sunday” z albumu „War”. Teraz ilustracją do songu były zdjęcia irańskich opozycjonistów, których protest brutalnie stłumił autorytarny reżim. Song przemienił się w „Rock the Casbah” z repertuaru lewicującej punkowej formacji The Clash.

Z kolei poświęcony Martinowi Lutherowi Kingowi utwór „MLK” Bono zadedykował Aung San Suu Kyi, więzionej w Birmie przez wojskową juntę.

– Jej jedyną winą jest to, że wygrałaby wolne wybory, gdyby do nich przystąpiła – powiedział. – Dziś gramy dla niej!

Ze sceny, na którą wyszli wolontariusze w maskach z podobizną Aung San, zabrzmiał utwór „Walk on”, który przeszedł w „You Will Never Walk Alone”. Z wielkiego cylindrycznego ekranu przemówił arcybiskup Desmond Tutu: – Ludzie, którzy przeciwstawiają się przemocy, walczą z rasizmem i ci, którzy niosą pomoc najuboższym krajom, tworzą jedność. To ci sami ludzie, których teraz widzę wokół siebie. Wiele jeszcze przeszkód nas czeka. Ale Bóg nami pokieruje i pokonamy je wszystkie. Jesteśmy jednością.

Po tych słowach ekran zmienił się w czerwoną tarczę, a The Edge rozpoczął „Where the Streets Have No Name”, wielki hymn o krainie z marzeń. Świecie doskonałym i sprawiedliwym.

Scenę, a właściwie gigantyczną stację międzyplanetarną, w którą przemieniono Stadion Śląski, spowił dym. Rozbłysły wszystkie światła i zdawało się, że za chwilę w niebo wzbije się prom kosmiczny.

Larry Mullen rozpoczął hipnotyczny rytm „Breathe”, po chwili dołączył do niego wibrujący bas Adama Claytona i łkająca gitara The Edge’a. Zaczęło się. Bono i spółka sięgnęli po utwory z najnowszego krążka. 70 tysięcy ludzi powtarzało słowa „No Line on the Horizon”, piosenki o dziewczynie, która przypomina morze. Nowy materiał znakomicie sprawdził się na koncercie, niemniej fanów na trybunach porwały na nogi dopiero dynamiczne, rockowe utwory sprzed kilku lat, z albumu „All That You Can’t Leave Behind”: „Beautiful Day”, rozpoczęty inaczej niż na płycie subtelną wokalizą, i „Elevation”. Emocje sięgnęły zenitu, gdy rozległy się pierwsze takty inspirowanego wprowadzeniem stanu wojennego songu „New Year’s Day”. Bono napisał ten utwór myśląc o internowanym Lechu Wałęsie i jego rozłące z żoną. Śpiewał o podzielonym świecie, pogrzebanych nadziejach, nadchodzącym nowym roku, który niczego nie odmieni. Stadion zmienił się w gigantyczną narodową flagę. Publiczność na koronie wymachiwała białymi płachtami, na płycie – czerwonymi. Fani powtórzyli spontaniczną akcję sprzed czterech lat, która wtedy zupełnie zaskoczyła Irlandczyków. Teraz Bono przyjął chustę z napisem „Solidarność” i zawiesił na perkusji.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"