Redaktor naczelny „Teraz Rocka” zamieścił na 567. stronach relacje wszystkich ludzi związanych z Kultem. Dzięki dociekliwości autora książka robi wrażenie zapisu prac komisji śledczej — relacje są często sprzeczne, co prowokuje do refleksji: sami musimy zdecydować, jaką wersję wydarzeń przyjąć.
„Biała księga” jest też barwnym portretem pokolenia dzisiejszych czerdziestopięciolatków, którzy dojrzewali pod koniec PRL i wchodzili w kapitalistyczną rzeczywistość; ich młodzieżowego buntu, religijnych poszukiwań i politycznych wyborów.
[srodtytul]Skradziona gitara[/srodtytul]
Są fakty bezdyskusyjne: bezpośrednim powodem utworzenia zespołu Poland, z którego powstał Kult, była Kasia Terechowicz, dziewczyna z liceum im. Reja, w którym uczyli się liderzy warszawskiego środowiska punkowego. To dla niej Robert Brylewski, przyszły muzyk Brygady Kryzysu i Izraela, założył Boors, a Kazik z Robertem Schmidtem — Poland. W pierwszej piosence „Plama” Kazik śpiewał: „Kiedyś zwieję z domu lub powieszę się/Czy któryś z was durnie rozumie mnie?”. Tak cudownie było pod koniec niezapomnianej gierkowskiej dekady, w 1979 r.
Nazwę Kult wymyślił Grzegorz Brzozowicz, dziennikarz, producent. Wydając na ksero fanzin „Organ”, napisał o zespole... którego nie było. Zaistniał w świadomości warszawiaków, bo Brzozowicz z kolegami obmalowali napisami „Kult” całe miasto. Kazik przejął nazwę. Na pierwszy koncert 7 lipca 1982 przyszedł tłum. Ale bilety kupiło 14. fanów. Resztę wpuszczono za darmo.