W sobotni wieczór w Zagłębiu Artystycznym Loft 44 zawrzało dzięki energii, którą w swój występ włożyło sześciu niepokornych muzyków jazzowej sceny: kontrabasista Tymon Tymański, puzonista Bronisław Duży, trębacz Antoni „Ziut” Gralak, saksofoniści Aleksander Korecki i Irek Wojtczak oraz perkusista Kuba Staruszkiewicz.
Niektórzy chętnie zaliczają Tymona i jego liczne formacje do alternatywnego frontu o nazwie yass. Alternatywnego dla weteranów i młodych absolwentów szkół muzycznych zdobywających nagrody w konkursach. Czas już zjednoczyć siły improwizujących muzyków pod wspólnym jazzowym szyldem. Bo ci wszyscy absolwenci i wypaleni w swych pomysłach weterani, choć nie można odmówić im warsztatu, mogliby się zarazić entuzjazmem od Polish Brass Ensemble.
Tymon sarkastycznie podkreślił swoje uwielbienie dla festiwalu Jazz Jamboree, a swój zespół nazwał kontynuacją legendarnej formacji Young Power. Z niej wywodzi się połowa składu: Gralak, Duży, Korecki i to oni swymi instrumentami dętymi nadają charakter zespołowi. Pamiętny był występ „polskich dęciaków” na Warsaw Summer Jazz Days z amerykańskim trębaczem Dave’em
Douglasem, ale grupa nie potrzebuje światowych gwiazd, by zabłysnąć pomysłowością aranżacji, ekspresją improwizacji i humorem.
Ze sceny popłynęła muzyka, przy której trudno było usiedzieć spokojnie. Zmieniające się rytmy, błyskotliwe improwizacje i łatwo wpadające w ucho tematy mogą być magnesem dla każdej publiczności. Czas, by takich muzyków uczynić naszym towarem eksportowym. Łącząc profesjonalizm z entuzjazmem, są konkurencją dla Amerykanów.