Reaktywacja speed metalu

Włosi wrócili! Nie tylko do Polski, w której zakończyli działalność 20 lat temu (przypomnijmy, że płytę „Alive... in Poland" wydali tuż przed rozpadem w 1990 roku), ale wrócili do gry po kilkunastu sezonach nieobecności.

Publikacja: 05.09.2011 17:06

Bulldozera założyli muzycy zainspirowani dokonaniami rodzących się, zwłaszcza na niezwykle prężnej brytyjskiej scenie, nowych nurtów metalowego grania. A byli nimi basista Dario Carria i gitarzysta Andy Panigada. Działo się to dokładnie w czasie, gdy Venom nagrywał „Welcome to Hell".

W 1984 roku nowa kapela wydała debiutancką minipłytę „Fallen Angel/Another Beer", którą brytyjski magazyn „Kerrang!" uznał za najgorszy materiał, jaki słyszeli jego krytycy. Potem okazało się, że krążek podzielił los innego prekursorskiego dla gatunku zespołu – szwajcarskiego Hellhammer i jego debiutanckiej epki. Włochom w tym samym roku udało się podpisać kontrakt z Roadrunner Records i wydać „The Day of Wrath".

W zespole widziano naśladowców Venomu, a album miał być jego kopią, ale to tylko jednało im fanów – minimalistyczne, brutalne i pełne punkowej energii granie było dokładnie tym, czego od nich oczekiwano.

Dyskografię Bulldozera zamknął koncertowy krążek z Zabrza, gdzie muzycy wystąpili w listopadzie 1989 roku przed pięciotysięczną publicznością. W 2009 roku formacja została reaktywowana w składzie Alberto Contini (bas, wokal), Andy Panigada (gitara) oraz Manu (perkusja) i rozpoczęła pracę nad krążkiem noszącym tytuł „Unexpected Fate". Większość zawartych na nim kompozycji pochodzi z epoki – stworzone zostały przed 20 laty. Kiedyś używało się, dla niespotykanej we wczesnym metalu szybkości – określenia „speed". Ten powrót do tego stylu, a także na sceny został przyjęty przez fanów entuzjastycznie.

Bulldozer, Azarath, Infernal War, Deus Mortem, Progresja, Warszawa, ul. Kaliskiego 15a, bilety: 50 – 60 zł, rezerwacje: bilety@progresja.com, czwartek (8.09), godz. 19

Bulldozera założyli muzycy zainspirowani dokonaniami rodzących się, zwłaszcza na niezwykle prężnej brytyjskiej scenie, nowych nurtów metalowego grania. A byli nimi basista Dario Carria i gitarzysta Andy Panigada. Działo się to dokładnie w czasie, gdy Venom nagrywał „Welcome to Hell".

W 1984 roku nowa kapela wydała debiutancką minipłytę „Fallen Angel/Another Beer", którą brytyjski magazyn „Kerrang!" uznał za najgorszy materiał, jaki słyszeli jego krytycy. Potem okazało się, że krążek podzielił los innego prekursorskiego dla gatunku zespołu – szwajcarskiego Hellhammer i jego debiutanckiej epki. Włochom w tym samym roku udało się podpisać kontrakt z Roadrunner Records i wydać „The Day of Wrath".

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"