Albarn gra na nerwach fanom zespołu, który rywalizował o palmę pierwszeństwa z Oasis. Co jakiś czas pisze na Twitterze, że przygotowuje z macierzystą formacją nową piosenkę lub album. Tymczasem koncentruje się na projektach, które można by nazwać pobocznymi, gdyby nie to, że w działalności Damona stanowią nurt główny.

Z Flea założył Rocketjuice and The Moon, z Tonnym Allenem – The Good, the Bad & the Queen. Najsłynniejszy jego zespół to wirtualny Gorillaz.?Nagrywa płyty i unika występów. Niewykluczone, że to doświadczenie na granicy muzycznej alchemii sprawiło, że Albarn zainteresował się postacią Johna Dee.

Mało kto pamięta, że angielski okultysta miał polski epizod. W 1583 r. poznał Olbrachta Łaskiego, interesującego się alchemią wojewodę sieradzkiego zaprzyjaźnionego z Zygmuntem Augustem. Dee przyjął zaproszenie Łaskiego i przyjechał do Polski wraz ze słynnym alchemikiem Edwardem Kelleyem. Potem prosił o patronat Stefana Batorego, ale ten monarcha nie wierzył w zapewnienia o możliwości przetwarzania metali nieszlachetnych w złoto.

Drogi Kelleya i Dee wówczas się rozeszły. Pierwszy wolał zarabiać na alchemii, za co został uwięziony przez cesarza Rudolfa II, drugi skupił się na poszukiwaniu kontaktu z aniołami. Gdy wrócił do Anglii, Elżbieta I powierzyła mu uczelnię w Manchesterze. Po śmierci monarchini zmarł w biedzie. Wcześniej stworzył nazwę „imperium brytyjskie", co zapewniło mu nieśmiertelność.

„Dr Dee" miał premierę w zeszłym roku na Manchester International Festival. Koncertowe wykonanie, w którym główną rolę zagrał Albarn, nie zyskało dobrych recenzji. Pisano, że warstwa wizualna źle komponowała się z muzyczną. Słuchając CD, łatwo zrozumieć dlaczego. To utwór kameralny i tylko dzięki zaangażowaniu operowych śpiewaków, chóru i orkiestry symfonicznej zyskuje chwilami większy rozmach.

Skromna forma stylizowana jest na popisy minstreli. Ważną rolę gra historyczny klimat współtworzony przez elżbietańskie instrumenty – m.in. violę da gamba. Kameralne songi pasują do głównego tematu. Albarn nie jest bezkrytyczny wobec swojego Dee. Podkreśla siłę wyobraźni uczonego, która otwierała przed nim rejony niedostępne dla śmiertelników, a jednocześnie  skazywała na klęskę w realnym świecie.

Spektakle „Dr Dee" w English National Opera na przełomie czerwca i lipca będą jedyną okazją do zobaczenia Albarna na żywo w najbliższym czasie.