Na Konkursie Chopinowskim w 2010 r. był najmniej rzucającym się w oczy finalistą. Nikt nie kwestionował jego talentu, ale jednocześnie Lukas Geniušas grał tak, by wzbudzić jak najmniej kontrowersji.
Można się było co najwyżej zastanawiać, czy wynika to z jego młodego wieku (miał zaledwie 20 lat), czy też świadczy o artystycznej dojrzałości, nakazującej unikać efekciarstwa? Styl, jaki zaprezentował, jednak się opłacił. Geniušas wyjechał z Warszawy z II nagrodą.
Minęły dwa lata i kalendarz występów litewskiego pianisty świadczy, że jego kariera się rozwija. Geniušas koncertuje dużo w Rosji i w krajach nadbałtyckich, pojawia się w Europie Zachodniej. Za rok czeka go prestiżowy recital w cyklu koncertowym La Scali, ale już teraz jest dobrze do niego przygotowany. O jego umiejętnościach świadczą programy, które przygotowuje na kolejne występy. Grywa jednego wieczoru na przykład trzy wielkie sonaty Chopina albo 24 arcytrudne preludia Rachmaninowa.
Płyta, jaką wydał w Polsce, to raczej przypomnienie konkursowego sukcesu 2010 r. Została nagrana po zdobyciu nagrody, ale Geniušas sięgnął do utworów z programu, jaki przygotował na poszczególne etapy rywalizacji. Największe wrażenie – tak zresztą jak i na konkursie – robi zagrany z ogromnym wyczuciem stylu Polonez fis-moll, na przemian heroiczny lub nostalgiczno-posępny.