Nie jest jeszcze stary, ale bardzo schorowany. Ma 64 lata, dokucza mu chore serce, przepuklina, woda w płucach, złamany ząb, kłopoty z pęcherzem. Nogi tak puchną, że musi w ciągu dnia leżeć. Cierpi na depresję, co rano zmusza się, by wstać z łóżka. Dom Sierot, którym kieruje od 30 lat, podczas okupacji mimo jego wysiłków musi przeprowadzić się do getta.
Starannie zaplanowana przestrzeń, jej funkcjonalne urządzenie przyczyniające się do spełnienia określonych zadań wychowawczych, edukacyjnych, rekreacyjnych – wszystko to zostało zniszczone. Teraz jedną ogromną salę przedzielono szafami i parawanami, między nimi powstała kuchnia, sypialnia, szwalnia i pokój rozrywek. Wieczorem sala zamienia się w wielką sypialnię.
Korczak śpi w izolatce, lecz nie sam. „Leżę w łóżku. Łóżko na środku pokoju. Sublokatorzy moi: Moniuś młodszy (Moniusiów mamy czterech), potem Albert, Jerzyk. Z drugiej strony pod ścianą Felunia, Genia i Haneczka. Drzwi otwarte do sypialni chłopców. Jest ich sztuk sześćdziesiąt. Nieco na wschód śpi najcichszym snem sześćdziesiąt dziewcząt. Reszta na górnym piętrze". W takich warunkach mieszka i pracuje Janusz Korczak, tam powstaje „Pamiętnik", stamtąd 5 sierpnia 1942 roku z innymi opiekunami i 200 wychowankami wyrusza na Umschlagplatz.
„Pamiętnik" pisał od maja do sierpnia 1942 roku, głównie nocami i wcześnie rano, tylko wtedy nie jest nikomu potrzebny. „Natchnienie daje mi pięć kieliszków spirytusu pół na pół z gorącą wodą. Po czym idzie rozkoszne uczucie znużenia bez bólu, bo blizna nie liczy się i nóg »ciągnienie« nie liczy się, i nawet ból oczu i pieczenie moszny nie liczy się". Do tego napój z „fusów prawdziwej kawy z miodem sztucznym".