Pussy bat na Putina

Ten tekst to krótka historia Pussy Riot, czyli opis rosyjskich zmagań z wolnością działań twórczych. Powstał jako gest solidarności z trzema członkiniami feministycznej grupy osadzonymi w areszcie od marca

Publikacja: 05.08.2012 19:00

Pikieta w sprawie uwolnienie członkiń Pussy Riot.

Pikieta w sprawie uwolnienie członkiń Pussy Riot.

Foto: ria novosti/afp, Valeriy Melnikov Valeriy Melnikov

Red

W Moskwie mówi się o tym, że tegoroczna zima podzieliła społeczeństwo. Rozpoczęło się od grudniowych protestów przeciwko fałszerstwom w wyborach do Dumy Państwowej. Skala manifestacji na placu Błotnym w Moskwie była zadziwiająca. Nie były to jednak wiece opozycji, tylko organizujące się przez portale społecznościowe tłumy rozczarowanych Rosjan, o uwagę których walczą teraz starzy i nowi liderzy partii opozycyjnych.

Tahrir na placu Czerwonym

W Rosji wyrosło (i wykształciło się) pokolenie, które nie pamięta ani ZSRR, ani żelaznej kurtyny. Pojawiła się też tzw. klasa średnia. A klasa społeczna, jak wiadomo, to nie tylko stosunek do środków produkcji, lecz też poglądy, zachowania, gusty oraz oczekiwania wobec siebie i innych, a także przyszłości. Dziś klasa średnia w Rosji to wykształceni – często na zachodnich uczelniach – i dobrze zarabiający młodzi ludzie. Nazywają siebie lewicującymi przeciwnikami autorytaryzmu i „klasą kreatywną". To oni właśnie wychodzą na „marsze milionów".

Do ruchu lewicujących przeciwników autorytaryzmu należy również punkowo-feministyczna grupa Pussy Riot. Zespół powstał w październiku 2011 r., a niektóre jego członkinie należały wcześniej do znanej również w Polsce grupy Voina. Zaliczają siebie do trzeciej fali feminizmu, za autorytety uznają Simone de Beauvoir, Andreę Dworkin, Emmeline Pankhurst, Kate Millett czy Rosi Braidotti. Uważają, że Rosja potrzebuje „feministycznego bata" i kobiety prezydenta, występują przeciwko wodzostwu, homofobii, krytykują maczyzm rosyjskiego społeczeństwa. Wokalistki inspirują się także tekstami Marksa, Žižka, Derridy oraz działalnością ruchu feministycznego Riot Grrrl, a także wydarzeniami wiosny arabskiej. W pierwszym nagranym utworze poświęconym wyborom do Dumy artystki śpiewały: „Powietrze Egiptu służy płucom/zrealizujmy Tahrir na placu Czerwonym".

Najważniejszy składnik akcji Pussy Riot to nielegalna interwencja w przestrzeń miejską, muzyka zaś zajmuje miejsce drugorzędne. Innymi słowy, zespół uprawia „partyzantkę miejską" (guerilla urbana) z typowymi dla niej środkami wyrazu związanymi z przechwytywaniem miejskiej przestrzeni. Najgłośniejszą ich akcją, do której jeszcze wrócimy, jest interwencja w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela. 21 lutego tego roku pięć członkiń grupy w czasie nabożeństwa zaśpiewało tam „Bogurodzico, przegoń Putina". Skojarzenie z sytuacjonizmem jest tu jak najbardziej na miejscu. 9 kwietnia 1950 r., w Niedzielę Wielkanocną, czterech uczestników awangardowej grupy, później znanej jako Międzynarodówka Lettrystyczna, wkroczyło do wypełnionego po brzegi kościoła Notre Dame i podmieniając księdza na przebranego w habit dominikanów aktywistę, oskarżyło Kościół katolicki o „śmiertelne przekształcenie naszych sił witalnych na rzecz pustego nieba". „Skandal w Notre Dame" wzbudził, podobnie jak moskiewski performance Pussy Riot, mieszane reakcje. Z jednej strony pojawiły się głosy o konieczności oddzielenia działań artystycznych od aktywizmu, zaś z drugiej – nastąpiło ideologiczne przebudzenie (np. nestor dadaizmu i surrealizmu Andre Breton z oburzeniem wypomniał komunistycznemu pismu „Combat" sojusz z siłami reakcji).

Członkinie grupy zaskakują wrzaskiem, kolorowymi sukienkami i jaskrawymi rajstopami, grubiańskim niekiedy językiem tekstów, negują utarty w rosyjskim społeczeństwie wizerunek kobiety – podporządkowanej, cierpliwej, cichej, wybaczającej, wyglądającej równie pięknie w każdej życiowej sytuacji. Noszenie kominiarek przez wokalistki zespołu ma także inną wymowę. Pussy Riot nie chcą handlować swoją urodą i twarzami, jak tego często oczekuje się od kobiet. Nie interesuje ich również komercyjne wykonywanie utworów i koncertów. Są w tym podobne do amerykańskiej grupy feministycznej Guerilla Girls, która konsekwentnie, od początków aktywności jeszcze w latach 80. występuje w maskach goryli, tłumacząc to niechęcią do komercyjnego wykorzystywania wizerunku kobiet.

Do każdego występu Pussy Riot starannie przygotowują nie tylko utwór, lecz też sposoby wkroczenia na miejsce akcji oraz strategię ucieczki. Istotnym elementem wizerunku grupy jest anonimowość. Uczestniczki zespołu noszą kolorowe kominiarki i występują pod pseudonimami. Liczba osób w zespole nie jest do końca znana, czasami w akcjach biorą udział trzy solistki, czasami osiem, media przeważnie podają liczbę około 30 aktywistek. Są w zespole również asystenci, którzy filmują performance i pomagają w ucieczce przed policją. Zarejestrowane akcje Pussy Riot zamieszczają na portalu YouTube. W jednym z wywiadów wokalistki zadeklarowały, że niemal każdy może wystąpić pod ich wizerunkiem i zaśpiewać swój utwór.

Uważając, że protesty na placu Błotnym nie przyniosły pożądanego efektu, artystki wybrały ostrzejszą formę działań. Śpiewają punk na żywo na dachach moskiewskich trolejbusów, w metrze, ekskluzywnych sklepach, przed budynkiem moskiewskiego więzienia, na placu Czerwonym. Podobną akcję zorganizowała grupa Voina w 2009 r., podczas procesu organizatorów wystawy „Zakazana sztuka – 2006". Troje członków Voiny zostało aresztowanych, za artystami opowiedział się jednak  Banksy i wpłacił za nich wysoką kaucję. Aktywistów grupy Voina – niedawno reprezentowanych na berlińskim Biennale oraz na festiwalu Art Boom w Krakowie – nadal czeka proces. Na początku lipca w sprawie Pussy Riot wypowiedział się zespół Faith No More, którego wokalista Mike Patton udostępnił podczas koncertu w Moskwie scenę trzem wokalistkom grupy, a następnie wykonał jeden utwór w kominiarce, nawiązując w ten sposób do stylizacji rosyjskich feministek. Artystki uzyskały również poparcie Terry'ego Gilliama oraz frontmana grupy Beastie Boys, Adama Horovitza. 10 lipca flash mobem „Free Pussy Riot!" otworzyło się III Międzynarodowe Biennale Sztuki Młodych w Moskwie. W Paryżu ma aktualnie miejsce wystawa poświęcona grupie. Swoje poparcie dla zespołu zademonstrował również zespół Red Hot Chili Peppers na lipcowym koncercie w Sankt Petersburgu.

Wygonić z nich diabła

Lutowa akcja trwała tylko 41 sekund, a jednak skutecznie obnażyła podział w społeczeństwie, a także w samej Cerkwi. „Bogurodzico, przepędź Putina!" – śpiewały spod ikonostasu, krytykując upolitycznienie moskiewskiej Cerkwi i otwarte poparcie patriarchy Cyryla dla Putina w kampanii prezydenckiej. W publicznych mediach, jak również na niektórych forach internetowych, pojawiły się nawoływania do jak najsurowszego ukarania „bluźnierczyń". Retoryka dyskusji przypomina częstokroć średniowieczne polowanie na czarownice. Najbardziej żądni kary sugerują wychłostanie kobiet na placu Czerwonym, odebranie im dzieci, zaproszenie egzorcysty, który „wygoni z nich diabła". Zgodnie z radziecką tradycją w akcji wietrzy się również spisek służb zachodnich. Niektórzy są przekonani, że za całą akcją stoi Borys Bieriezowski, ponieważ „jak wiadomo, kobiety swojego rozumu nie mają".

3 marca 2012 r. na polecenie prokuratury dwie artystki z grupy Pussy Riot – Nadieżda Tołokonnikowa i Marija Alohina – zostały aresztowane. 15 marca dołączyła do nich Jekaterina Samucewicz. Przedstawiono im zarzuty, kwalifikując ich akcję jako zorganizowane chuligaństwo na gruncie politycznej i religijnej nienawiści w stosunku do określonej grupy społecznej, czyli ten sam artykuł, z jakiego wcześniej oskarżono przedstawicieli grupy Voina. Od tamtej pory kobiety przetrzymywane są w areszcie, który już trzykrotnie został im przedłużony, ostatnio do stycznia 2013 r.

Członkinie grupy aresztowano najpierw rzekomo dla „ochrony przed oburzonymi wiernymi", później – by nie utrudniały śledztwa. Warto tu może podkreślić, że dwie z trzech zatrzymanych to matki małych dzieci. Atmosferę wokół punk modlitwy podgrzewa również reakcja moskiewskiego patriarchatu, który wzywa wiernych do jednoczenia się w walce przeciwko antychrześcijańskiej nagonce. Członkinie Pussy Riot przez patriarchów są nazywane inicjatorkami tej nagonki i winnymi zbezczeszczeń prawosławnych świątyń. 22 kwietnia przy soborze Chrystusa Zbawiciela Cerkiew zorganizowała „ogólnonarodową modlitwę" w obronie wiary prawosławnej, przypominającą bardziej wiec polityczny i manifestację siły. Taka postawa patriarchów jest jednak poddawana krytyce przez część wierzących. Przypominają oni o najważniejszych cechach chrześcijaństwa – przebaczeniu i miłosierdziu. Nawet w opinii niektórych duchownych akcja Pussy Riot mieści się raczej w kategoriach uprawomocnionej błazenady okresu Maslenicy (występ odbył się w ostatni wtorek karnawału), w związku z tym uczestniczki nie zasługują na karę pozbawienia wolności. Klucznik soboru Chrystusa Zbawiciela ujawnił, iż ołtarz cerkwi nie został zbezczeszczony, a więc nie wymaga ponownego poświęcenia.

Ochrona przed nagonką

Śledczy prowadzący sprawę zamówili już trzy psychologiczno-lingwistyczne analizy tekstu zaśpiewanego przez Pussy Riot w soborze Chrystusa Zbawiciela. Dwie z nich, wykonane przez Centrum Technologii Informatyczno-Analitycznych w Moskwie, nie wykazały cech rozsiewania politycznej i religijnej nienawiści. Trzecia zamówiona została u innych analityków. Ta ostatnia wreszcie zadowoliła śledczych i 7 czerwca postępowanie przygotowawcze zostało zakończone.

Tołokonnikowa, Alohina i Samucewicz przetrzymywane są w areszcie bez możliwości widzenia się z rodziną. Uznawanie tego środka za „ochronę kobiet przed nagonką" jest absurdalne, do tego zaprzecza prorodzinnej ideologii państwa i Cerkwi. Dla porównania, byłemu milicjantowi i jednemu z oskarżonych o zabójstwo Anny Politkowskiej sąd w maju zmienił tymczasowy areszt na domowy.

Obrońcy procesowi Pussy Riot wskazują na polityczny kontekst całej sprawy. Już 23 marca rosyjski Związek Solidarności z Więźniami Politycznymi uznał Tolokonnikową, Alohinę i Samucewicz za więźniarki polityczne, zaznaczając, że w ich działalności nie ma cech przestępstwa, o które są oskarżane, w związku z tym prześladowanie ich jest bezprawne. 3 kwietnia Amnesty International ogłosiła wokalistki Pussy Riot więźniarkmi sumienia. Przeciwko karze siedmiu lat pozbawienia wolności protestowali Human Rights Watch, a także przedstawiciel ONZ. W Polsce odbyły się liczne happeningi i wydarzenia artystyczne na rzecz uwolnienia Pussy Riot, w tym dwa na krakowskim Rynku. Artystka Aleksandra Polisiewicz zadedykowała swoją pracę „Abiekty militarne" wystawianą w Petersburgu uwięzionym członkiniom grupy, zaś polskie media obficie raportują wydarzenia, nie szczędząc krytyki władzom Rosji.

27 czerwca artystyczna elita Rosji wystąpiła z listem otwartym do Sądu Najwyższego FR oraz Sądu Miejskiego w Moskwie, prosząc o wolność dla Pussy Riot i stwierdzając, że ta kryminalna sprawa podważa reputację systemu sądowniczego oraz zaufanie do władzy.

W lipcu na kolejnym posiedzeniu sądu, przychylając się do wniosku oskarżenia, sędzia przymusowo skrócił adwokatom artystek czas na zapoznanie się z materiałami sprawy (a jest ich siedem tomów). W ten sposób obrona najprawdopodobniej podejdzie do procesu niedostatecznie przygotowana. 9 lipca oczekiwano, że moskiewski sąd miejski uzna zażalenie obrony i zamieni areszt kobiet na inny środek zapobiegawczy (kaucje, domowy areszt, zakaz opuszczenia kraju). Tak jednak się nie stało i wniosek został odrzucony jako niemający wystarczająco mocnych podstaw. Chociaż za aresztowane pisemnie oraz pieniężnie ręczyło mnóstwo osób, za Tolokonnikową – 53, za Alochiną – 56, za Samucewicz – 54, w tym właściciel jednej z ważniejszych gazet w Moskwie. Oczywiście nie zostało to uwzględnione przez sąd. Wiele wskazuje na to, że pokazowy proces Pussy Riot będzie szybki, a wyrok kilku lat więzienia – realny. Dotychczasowe ruchy wymiaru sprawiedliwości Rosji w odpowiedzi na reakcje opinii publicznej wydają się być coraz bardziej aroganckie. Od momentu pojawienia się listu rosyjskich artystów śledczy i sąd, śpiesząc się, działają z naruszeniem przepisów proceduralnych. Akt oskarżenia jako podstawę podaje administracyjno-dyscyplinarne postanowienia soborów powszechnych z IV i VII w. 30 lipca, tuż po otwarciu igrzysk olimpijskich, w Moskwie ruszył proces przeciw artystkom. Obudzono je o 5 rano i przez kilka godzin trzymano w ciasnym pomieszczeniu, bez posiłku. W kolejnych dniach wypowiedzieli się świadkowie oskarżenia – jeden poczuł się tak poruszony happeningiem Pussy Riot, że „nie mógł pójść do pracy przez dwa miesiące", innego obraża samo słowo „feminizm". Drugiego dnia procesu artystki oświadczyły, że przepraszają wszystkich obrażonych. Przeprosiny nie zostały przyjęte, proces trwa.

Czemu milczy opozycja?

Z obserwacji wydarzeń wokół Pussy Riot wynika jednak pytanie: dlaczego tzw. bołotnaja opozycja nie walczy aktywnie o wolność i prawa wokalistek? Czy to możliwe, że ostra akcja i zdecydowane zabranie głosu przez kobiety wystraszyły opozycyjnych liderów? Słychać oczywiście wypowiedzi, że tak długi areszt i samo oskarżenie nie mają podstaw prawnych, ale tym komentarzom niemal zawsze towarzyszą zastrzeżenia, że sama akcja była „idiotyczna", lub też, że patriarcha Cyryl powinien wziąć się za nawrócenie wokalistek na drogę wiary. Albo że Pussy Riot zrobiły to dla reklamy. Trudno jednak nie zauważyć, że pięciomiesięczny pobyt w areszcie (tu trzeba podkreślić, iż areszt tymczasowy podczas postępowania przygotowawczego stosuje się w Rosji zazwyczaj wobec podejrzanych o zabójstwo) przekracza granice „działań reklamowych".

Co by się stało, gdyby na ambonę z krytyką władzy i politycznego zaangażowania Cerkwi wyszli mężczyźni? Czy ich wystąpienie byłoby bardziej do przyjęcia? Estetykę i wartość artystyczną akcji Pussy Riot można kwestionować lub nie. Lecz czy naruszanie praw człowieka nie wymaga zdecydowanej obywatelskiej postawy i podjęcia działań? I czy swoboda słowa i przestrzeganie praw człowieka nie są głównymi hasłami na sztandarach protestującej opozycji?

Anna Politkowska opisywała taką sytuację zaobserwowaną w Moskwie: nieopodal miejsca, gdzie bandyci  znęcali się nad przywiązaną do drzewa ofiarą, ktoś spokojnie wyprowadzał psa na spacer. Akcja Pussy Riot postawiła rosyjskie społeczeństwo w niewygodnej sytuacji wyboru, którego nie da się uniknąć, ponieważ już samo milczenie i obojętność oznaczają wybór. Kobiety postawiły zasadnicze pytania: wierzącym – o istotę wiary, władzy – o stan demokracji, opozycjonistom – o sedno wolności, a nam wszystkim o to, czy można biernie przyglądać się ostrym działaniom władzy.

Anastasia Nabokina jest absolwentką Moskiewskiej Akademii Choreografii i Uniwersytetu Jagiellońskiego, pierwszą solistką Opery Narodowej w Warszawie, obecnie krytyczką sztuki.

Dr Ewa Majewska jest feministką, filozofką kultury, aktywistką. Pikieta w sprawie uwolnienia członkiń Pussy Riot. Na zdjęciu na poprzedniej stronie Nadieżda Tołokonnikowa

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"