W Moskwie mówi się o tym, że tegoroczna zima podzieliła społeczeństwo. Rozpoczęło się od grudniowych protestów przeciwko fałszerstwom w wyborach do Dumy Państwowej. Skala manifestacji na placu Błotnym w Moskwie była zadziwiająca. Nie były to jednak wiece opozycji, tylko organizujące się przez portale społecznościowe tłumy rozczarowanych Rosjan, o uwagę których walczą teraz starzy i nowi liderzy partii opozycyjnych.
Tahrir na placu Czerwonym
W Rosji wyrosło (i wykształciło się) pokolenie, które nie pamięta ani ZSRR, ani żelaznej kurtyny. Pojawiła się też tzw. klasa średnia. A klasa społeczna, jak wiadomo, to nie tylko stosunek do środków produkcji, lecz też poglądy, zachowania, gusty oraz oczekiwania wobec siebie i innych, a także przyszłości. Dziś klasa średnia w Rosji to wykształceni – często na zachodnich uczelniach – i dobrze zarabiający młodzi ludzie. Nazywają siebie lewicującymi przeciwnikami autorytaryzmu i „klasą kreatywną". To oni właśnie wychodzą na „marsze milionów".
Do ruchu lewicujących przeciwników autorytaryzmu należy również punkowo-feministyczna grupa Pussy Riot. Zespół powstał w październiku 2011 r., a niektóre jego członkinie należały wcześniej do znanej również w Polsce grupy Voina. Zaliczają siebie do trzeciej fali feminizmu, za autorytety uznają Simone de Beauvoir, Andreę Dworkin, Emmeline Pankhurst, Kate Millett czy Rosi Braidotti. Uważają, że Rosja potrzebuje „feministycznego bata" i kobiety prezydenta, występują przeciwko wodzostwu, homofobii, krytykują maczyzm rosyjskiego społeczeństwa. Wokalistki inspirują się także tekstami Marksa, Žižka, Derridy oraz działalnością ruchu feministycznego Riot Grrrl, a także wydarzeniami wiosny arabskiej. W pierwszym nagranym utworze poświęconym wyborom do Dumy artystki śpiewały: „Powietrze Egiptu służy płucom/zrealizujmy Tahrir na placu Czerwonym".
Najważniejszy składnik akcji Pussy Riot to nielegalna interwencja w przestrzeń miejską, muzyka zaś zajmuje miejsce drugorzędne. Innymi słowy, zespół uprawia „partyzantkę miejską" (guerilla urbana) z typowymi dla niej środkami wyrazu związanymi z przechwytywaniem miejskiej przestrzeni. Najgłośniejszą ich akcją, do której jeszcze wrócimy, jest interwencja w moskiewskim soborze Chrystusa Zbawiciela. 21 lutego tego roku pięć członkiń grupy w czasie nabożeństwa zaśpiewało tam „Bogurodzico, przegoń Putina". Skojarzenie z sytuacjonizmem jest tu jak najbardziej na miejscu. 9 kwietnia 1950 r., w Niedzielę Wielkanocną, czterech uczestników awangardowej grupy, później znanej jako Międzynarodówka Lettrystyczna, wkroczyło do wypełnionego po brzegi kościoła Notre Dame i podmieniając księdza na przebranego w habit dominikanów aktywistę, oskarżyło Kościół katolicki o „śmiertelne przekształcenie naszych sił witalnych na rzecz pustego nieba". „Skandal w Notre Dame" wzbudził, podobnie jak moskiewski performance Pussy Riot, mieszane reakcje. Z jednej strony pojawiły się głosy o konieczności oddzielenia działań artystycznych od aktywizmu, zaś z drugiej – nastąpiło ideologiczne przebudzenie (np. nestor dadaizmu i surrealizmu Andre Breton z oburzeniem wypomniał komunistycznemu pismu „Combat" sojusz z siłami reakcji).
Członkinie grupy zaskakują wrzaskiem, kolorowymi sukienkami i jaskrawymi rajstopami, grubiańskim niekiedy językiem tekstów, negują utarty w rosyjskim społeczeństwie wizerunek kobiety – podporządkowanej, cierpliwej, cichej, wybaczającej, wyglądającej równie pięknie w każdej życiowej sytuacji. Noszenie kominiarek przez wokalistki zespołu ma także inną wymowę. Pussy Riot nie chcą handlować swoją urodą i twarzami, jak tego często oczekuje się od kobiet. Nie interesuje ich również komercyjne wykonywanie utworów i koncertów. Są w tym podobne do amerykańskiej grupy feministycznej Guerilla Girls, która konsekwentnie, od początków aktywności jeszcze w latach 80. występuje w maskach goryli, tłumacząc to niechęcią do komercyjnego wykorzystywania wizerunku kobiet.