Ubiegłoroczny występ przypomina DVD. Był to koncert wyjątkowy. Argerich, dla której zawsze najważniejsza jest muzyka, a nie jej solowy popis, pojawiła się na estradzie Filharmonii Narodowej w towarzystwie czworga znacznie młodszych od niej muzyków: skrzypków Agaty Szymczewskiej i Bartłomieja Nizioła, rosyjskiego wiolonczelisty Aleksandra Neustrojewa oraz własnej córki z pierwszego małżeństwa – Lydy Chen, która gra na altówce.
Zagrali kwintet fortepianowy Juliusza Zarębskiego. Ponad 10 lat trwały zabiegi, by Martha Argerich zainteresowała się muzyką tego – obok Chopina – najbardziej utalentowanego polskiego kompozytora XIX w. Zyskał sławę w Europie, ale żył krótko – zmarł na gruźlicę w 1885 r. w wieku 31 lat. To, co jednak zdołał stworzyć, potwierdza, że miał wszelkie dane, by zostać wielkim kompozytorem. Jego kwintet fortepianowy muzykolodzy zaliczają do arcydzieł romantycznej kameralistyki – to utwór dorównujący dokonaniom Schuberta czy Brahmsa.
Dzięki Marcie Argerich kwintet Zarębskiego ma szansę zyskać uznanie nie tylko w Polsce. Ona udowadnia, że to muzyka błyskotliwa i pełna zaskakujących pomysłów. W kameralistyce liczy się co prawda harmonijne współdziałanie wszystkich wykonawców, ale Martha nadaje ton. Inspiruje i podrywa pozostałą czwórkę, ale zarazem słucha, czerpiąc z ich energii.
Argerich włączyła na stałe do repertuaru kwintet fortepianowy Juliusza Zarębskiego. Zagrała go też – z innymi partnerami – na festiwalu w Lugano w 2011 r. Z tamtego występu powstał trzypłytowy album CD „Martha Argerich and Friends" wydany przez EMI, na którym znalazła się ta kompozycja.