Na albumie „Maria" wcieliła się w legendarną, tragicznie zmarłą artystkę epoki belcanta, Marię Mallbran, a trzy lata temu ukazała się płyta „Sacrificium" poświęcona sztuce wokalnej kastratów. Na okładce Cecilię Bartoli przemieniono w osobnika o niesprecyzowanej płci.
Promocja tej płyty stała się dla artystki okazją do kampanii przypominającej proceder kastrowania chłopców, odbywający się za przyzwoleniem kościoła katolickiego, często z pomocą księży. – W XVIII w. w samych Włoszech zabiegowi kastracji poddawano co roku cztery tysiące chłopców – mówiła w rozmowie z „Rz". – Najwyżej 10 procent z nich zostawało śpiewakami, sławę i bogactwo zdobywało kilku.
Na nowej płycie „Mission" sama włożyła sutannę. Ten strój i tytuł albumu to nawiązanie do Agostina Steffaniego, którego arie nagrała. Cecilia Bartoli mówi, że chce przypomnieć zapomnianego kompozytora drugiej połowy XVII w.
Steffani – Włoch, który całe dorosłe życie spędził w Niemczech – był kompozytorem, księdzem, dyplomatą i również szpiegiem. Niemieccy książęta powierzali mu oficjalne lub tajne misje, z których wywiązywał się bez zarzutu. Jego prywatne losy kryją wiele tajemnic. Czy był kastratem, skoro jako chłopiec śpiewał w chórze bazyliki w Padwie i w operach w Wenecji? I co takiego miał w sobie, że w wieku 13 lat zauroczył bawarskiego elektora, który ściągnął go na dwór w Monachium i otoczył niezwykłą opieką?
Postać Steffaniego zainspirowała autorkę kryminałów, Donnę Leon. Na bazie wątków z jego życiorysu napisała powieść „Jewels of Paradise". Premiera książki, wydanej od razu w sześciu językach, została połączona z promocją płyty.
Na razie najmniej mówi się więc o samej muzyce, ale z pewnością ona zatriumfuje, gdy zaczniemy słuchać płyty. Cecilia Bartoli znów miała intuicję, dokonując pierwszych w świecie nagrań arii Steffaniego. Ten kompozytor świetnie połączył niewymuszoną, włoską melodyjność z dokonaniami niemieckiego i francuskiego baroku. Być może w całości żadna z 12 wybranych przez Bartoli oper nie nadaje się do pokazania dziś na scenie, ale każda zawiera prawdziwe klejnoty. Cecilia Bartoli zaś pięknie je oszlifowała.