Piękna Szkotka robi karierę

Ma włoskie nazwisko i polskiego nauczyciela. Szybko wyrasta na gwiazdę skrzypiec, ale też wie, jak się wypromować

Aktualizacja: 18.10.2012 09:31 Publikacja: 18.10.2012 08:56

Nicola Benedetii, The Silver Violin, Decca, CD 2012

Nicola Benedetii, The Silver Violin, Decca, CD 2012

Foto: Rzeczpospolita

Zapamiętajmy to nazwisko: Nicola Benedetti, w najbliższych latach będziemy je zapewne często powtarzać.

Zobacz na Empik.rp.pl

Szkocka skrzypaczka ma 25 lat i szybko wspina się po szczeblach sławy. Kilka dni temu została laureatką Nagrody Brit (brytyjski odpowiednik Grammy) jako kobieta roku w muzyce klasycznej, co uświetniła występem na gali wręczenia statuetek. A my możemy być jej tylko wdzięczni, że grając w coraz poważniejszych salach na świecie, nie zapomina o muzyce Karola Szymanowskiego.

Tak było i na tegorocznym festiwalu w Edynburgu, gdzie z ogromnym wyczuciem wykonała jego koncert skrzypcowy, a towarzyszył jej sam Walery Gergiew z London Symphony Orchestra. Utwór poznała dzięki swojemu profesorowi Maciejowi Rakowskiemu. To dawny skrzypek Polskiej Orkiestry Kameralnej i Filharmonii Narodowej, który od ponad 35 lat z sukcesem działa w Wlk. Brytanii jako muzyk i pedagog.

Nicola Benedetti

z entuzjazmem opowiadała w Edynburgu o fascynującej muzyce Szymanowskiego, z którą dzięki Maciejowi Rakowskiemu dorastała. Koncertu  naszego kompozytora nie umieściła na płycie, którą właśnie wydała Decca. Miłość do Polaka ma pewne granice, z takim wyrafinowanym, a wciąż mało popularnym utworem trudno zwrócić na siebie uwagę fonograficznej publiczności.

Szkotka ma zaś niewątpliwie ambicje zyskania popularności nie tylko wśród wytrawnych melomanów. Na okładce albumu wygląda jak gwiazda filmowa, a jego tytuł „The Silver Violin" jest wyraźnym nawiązaniem do świata kina i srebrnego ekranu.

Zestaw 15 utworów, które wybrała, pozornie stanowi dziwną mieszankę. Łączy je jednak fakt, że niemal wszystkie zostały wykorzystane lub wręcz skomponowane do filmu, choć skrzypaczka zdecydowała się też na kilka  wyjątków od tej reguły.

Nicola Benedetti kusi więc masowego widza tematami Johna Willimasa z „Listy Schindlera", Nigela Hessa z „Lawendowego wzgórza" z Judie Dench i Maggie Smith czy tangiem Carlosa Gadela wykorzystanym w „Zapachu kobiety" z Alem Pacino.

W tym zestawie mamy również prawdziwy rarytas: „Andante" z radzieckiego  filmu „Szerszeń" z lat 50. Utwór skomponował Dymitr Szostakowicz. Punktem centralnym albumu jest jednak interesujący, a mało znany koncert skrzypcowy Ericha Wolfganga Korngolda.

Dlaczego znalazł się w tym towarzystwie? Odpowiedź jest prosta. W pierwszych dekadach XX wieku Korngold robił błyskawiczną karierę w Austrii i w Niemczech, m.in. operą „Martwe miasto", porównywano go z Mozartem i Puccinim. Gdy jednak uciekł przed Hitlerem do USA, już do końca życia niemal całkowicie pochłonął go film, zresztą z sukcesem, bo m.in. zdobył dwa Oscary.

Jako tzw. poważny kompozytor Korngold wciąż czeka na ponowne odkrycie. Nicola Benedetti chce mu w tym pomóc, a przy okazji dowodzi, jak cienka stała się linia oddzielająca tradycyjną muzykę klasyczną od tej pisanej do filmu. Szkocka skrzypaczka twierdzi także, że jeśli ktoś chce dziś posłuchać dobrej, a niezbyt trudnej muzyki instrumentalnej, może to zrobić głównie w kinie. I jest w tym stwierdzeniu sporo racji.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"