Wielu przeciwników Jamesa Bonda może się wydawać trochę przerysowanych. Czy miał Pan tego świadomość?
Javier Bardem:
Po przeczytaniu scenariusza wiedziałem, że są w nim dwie-trzy dobre opcje do pokazania tej postaci i jej skomplikowanej osobowości. Z tymi przemyśleniami poszedłem do reżysera Sama Mendesa, on przedstawił mi swoją wizję. Potem zaczęliśmy pracować nad wyglądem Raoula Silvy i poczułem, że rola będzie naprawdę świetna, że będę mógł się nią pobawić, wykreować coś, czego dotychczas nie miałem okazji. Możliwość tworzenia nowych rzeczy jest dla mnie bardzo ważna. Podczas zdjęć Sam pozwalał improwizować, zmieniać, próbować najlepsze rozwiązania. Czasami czułem jakbym nie był w filmie o Jamesie Bondzie.