Trzeba mieć młodzieńczy tupet, by bez kompleksów zmierzyć się z legendą muzyki współczesnej, czyli Krzysztofem Pendereckim. Ale też i olbrzymią dawkę talentu, by z tego starcia z gigantem wyjść niepokonanym.
Od Piotra Orzechowskiego, rocznik 1990, można już, co prawda, wiele wymagać. To prawdziwy łowca konkursowych trofeów, najważniejsza jest niewątpliwie I nagroda na Montreux Jazz Solo Piano Competition 2011 podczas słynnego festiwalu jazzowego w tym szwajcarskim kurorcie. Przez krytyków został zatem umieszczony w szufladce z napisem: jazz. Ale jak każdy wybitny i niepokorny zarazem artysta nie pozwoli się tak łatwo w niej zamknąć.
Dowodem na to płyta „Pianohooligan" z podtytułem: „Experiment Penderecki". Piotr Orzechowski wybrał bowiem kilka utworów wielkiego mistrza i zinterpretował je po swojemu. Efekt jest piorunujący.
Wrażenie pierwsze wynika przede wszystkim z brzmieniowego bogactwa tej solowej muzyki. Wprost nieprawdopodobne, że nie kryją się za tym żadne techniczne sztuczki, a Orzechowski tyle potrafi wydobyć z tradycyjnego fortepianu. Kiedy gra „Polymorphię" czy „Sinfoniettę per archi", wydaje się, że słuchamy całej orkiestry, przetworzonej elektronicznie, a tu zastąpił ją jeden pianista.