Bezczelnie zdolny chuligan

22-letni pianista Piotr Orzechowski jest autorem fonograficznej sensacji. Nagrał absolutnie najciekawszą płytę roku - pisze Jacek Marczyński

Aktualizacja: 11.12.2012 10:22 Publikacja: 11.12.2012 08:20

Piotr Orzechowski, Pianohooligan, Decca/Universal Music Polska, CD, 2012

Piotr Orzechowski, Pianohooligan, Decca/Universal Music Polska, CD, 2012

Foto: Rzeczpospolita

Trzeba mieć młodzieńczy tupet, by bez kompleksów zmierzyć się z legendą muzyki współczesnej, czyli Krzysztofem Pendereckim. Ale też i olbrzymią dawkę talentu, by z tego starcia z gigantem wyjść niepokonanym.

Zobacz na Empik.rp.pl

Od Piotra Orzechowskiego, rocznik 1990, można już, co prawda, wiele wymagać. To prawdziwy łowca konkursowych trofeów, najważniejsza jest niewątpliwie I nagroda na Montreux Jazz Solo Piano Competition 2011 podczas słynnego festiwalu jazzowego w tym szwajcarskim kurorcie. Przez krytyków został zatem umieszczony w szufladce z napisem: jazz. Ale jak każdy wybitny i niepokorny zarazem artysta nie pozwoli się tak łatwo w niej zamknąć.

Dowodem na to płyta „Pianohooligan" z podtytułem: „Experiment Penderecki". Piotr Orzechowski wybrał bowiem kilka utworów wielkiego mistrza i zinterpretował je po swojemu. Efekt jest piorunujący.

Wrażenie pierwsze wynika przede wszystkim z brzmieniowego bogactwa tej solowej muzyki. Wprost nieprawdopodobne, że nie kryją się za tym żadne techniczne sztuczki, a Orzechowski tyle potrafi wydobyć z tradycyjnego fortepianu. Kiedy gra „Polymorphię" czy „Sinfoniettę per archi", wydaje się, że słuchamy całej orkiestry, przetworzonej elektronicznie, a tu zastąpił ją jeden pianista.

Utwory Krzysztofa Pendereckiego traktuje z pozorną nonszalancją. Ze słynnej „Lacrimosy" z „Polskiego Requiem", która stała się muzycznym symbolem naszego martyrologicznego patriotyzmu, wziął jej temat i przemienił w ciąg zwiewnych, fascynujących improwizacji. Surowa „Stabat Mater" na chór a capella, nawiązująca do średniowiecznego chorału, przemieniła się w jazzową balladę.

Poczynania Orzechowskiego wieńczy zaś cykl jego wariacji na temat „Arii", skomponowanej pół wieku temu na potrzeby filmu „Rękopis znaleziony w Saragossie" Wojciecha J. Hasa. Ten cykl nagrał na elektryczno-mechanicznym pianinie Rhodesa z połowy ubiegłego wieku, co nadało muzyce urzekającego, archaicznego charakteru.

Wszystkich interpretacji Piotra Orzechowskiego można słuchać wielokrotnie, coraz bardziej utwierdzając się w przekonaniu, że w nie mamy do czynienia z efektownymi popisami. To, co gra ten 22-letni pianista, wynika z głębokiego przemyślenia muzyki Krzysztofa Pendereckiego, choć momentami tak bardzo się od niej różni.

„Pianohooligan" to jednocześnie kolejny dowód, jak żywy i inspirujący jest dla młodszych pokoleń jego dorobek kompozytorski. A przecież jakieś 10 lat temu krytycy skłonni byli umieścić Pendereckiego wśród klasyków, którzy nic nas już nie obchodzą. Tymczasem  on inspiruje pokolenie swoich wnuków.

Trzeba mieć młodzieńczy tupet, by bez kompleksów zmierzyć się z legendą muzyki współczesnej, czyli Krzysztofem Pendereckim. Ale też i olbrzymią dawkę talentu, by z tego starcia z gigantem wyjść niepokonanym.

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało jeszcze 90% artykułu
Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont