Mopo zaciekawili publiczność festiwalu 12 Points w Dublinie

Fińscy muzycy mają odwagę grać to co lubią, co pokazali w intrygującym stylu pierwszego dnia festiwalu 12 Points w Dublinie

Aktualizacja: 14.02.2013 13:13 Publikacja: 14.02.2013 13:11

Mopo

Mopo

Foto: rp.pl, Marek Dusza Marek Dusza

Trio Mopo z Helsinek zagrało prawdziwy współczesny free-jazz z elementami performance'u, a filigranowa blondynka Linda Fredriksson grająca równocześnie na dwóch saksofonach podbiła serca irlandzkiej publiczności. Koncert odbył się w Project Arts Centre w artystycznej dzielnicy Temple Bar słynącej także z otwartych całą noc pubów. Obok Mopo pierwszego dnia festiwalu 12 Points wystąpiło trio niemieckiej pianistki i wokalistki Olivii Trummer i ekspresyjny kwartet ze Strasbourga OZMA.

Na pomysł powołania do życia cyklicznej imprezy dla ambitnych, młodych europejskich muzyków wpadł Gerry Godley w 2004 r. Było to podczas prezydencji Irlandii w Radzie Unii Europejskiej, która zbiegła się z poszerzeniem o nowych członków, w tym Polskę.

Zaproszono wtedy na występy Tomasza Stańkę. Jednak pierwszy 12 Points Festival Godley zorganizował dopiero w 2007 r. Nawiązał współpracę z podobnymi imprezami w całej Europie, pozyskał rekomendacje i pieniądze z Unii Europejskiej. Dziś polskim partnerem jest wrocławski festiwal Jazztopad. Pierwszym naszym zespołem, który wystąpił na 12 Points w 2009 r., był Paweł Kaczmarczyk's Audiofeeling. W ubiegłym roku w Porto zagrał kwartet Macieja Obary. Co dwa lata 12 Points migruje do innych miast w Europie, w przyszłym roku odbędzie się w Umei na północy Szwecji, Europejskiej Stolicy Kultury 2014.

Co roku festiwal prezentuje dwanaście najciekawszych europejskich zespołów. Przyjeżdżają z najdalszych zakątków, nie tylko z krajów będących członkami Unii Europejskiej. Regularnie grają zespoły z Norwegii, w tym roku dołączy Szwajcaria, ale zabraknie Polaków. Przynajmniej na scenie, bo wśród publiczności słychać polski język. Jesteśmy w Dublinie obecni. Jak powiedział mi taksówkarz, polski to drugi język po angielskim, sam ma wielu polskich znajomych. Jest nas w Dublinie ok. 100 tys.

Trio Mopo z Helsinek otworzyło festiwal zaskakując odważną koncepcją swojej muzyki. Pojawili się na scenie w ciemnościach hałasując „przeszkadzajakami", a kontrabasista walił młotkiem w jakąś blachę. Drobna blondynka w jeansach i trampkach Linda Fredriksson uklękła przy dwóch saksofonach i zaczęła wydawać z nich dźwięki w stylu Rahsaana Rolanda Kirka, pioniera gry na wielu ustnikach równocześnie. Później improwizowała w szalonym stylu grając to na ogromnym saksofonie barytonowym, niewiele mniejszym od niej samej i na saksofonie altowym. - To był utwór „Heavy Metal" - powiedział perkusista zespołu o temacie z młotkiem i blachą w roli głównej.

Publiczność chętnie zaakceptowała formę zabawy, jaką zaproponowali Finowie. Wtedy ocena warsztatu muzyków, wartości artystycznej kompozycji czy improwizacji schodzi na dalszy plan. Liczy się odwaga twórców i realizacja zamierzeń. Odrobiną szaleństwa w swej muzyce Mopo przekonało Irlandczyków do swej muzyki. Taki zespół byłby atrakcją festiwalu i zeskał żywsze oklaski niż utytułowane gwiazdy. Sympatyczni Finowie sami potem sprzedawali swoje płyty kompaktowe i winylowe i znajdowali nabywców. Ciekawe, że w tym skandynawskim kraju nieustannie rodzą się intrygujące muzyczne pomysły.

Z Berlina przyjechało trio młodej pianistki i wokalistki Olivii Trummer. Szybko można się było zorientować, ze na fortepianie gra lepiej niż śpiewa. Niemiecka artystka odkryła zapewne, że mając ładną barwę głosu może przekonać do swej sztuki większą liczbą słuchaczy. Zagrała standardy, którymi jednak nie przekonała słuchaczy. Dopiero oryginalne aranżacje utworów Mozarta mogły się podobać. A jednak brakowało w muzyce tria czegoś, co zapamiętamy na dłużej.

Francuskie zespoły zapraszane na 12 Points charakteryzuje nieskrępowane podejście do improwizacji. Przykuwają także uwagę ekspresją, jak gitarzysta Manu Adnot obstawiony przystawkami, saksofonista David Florsch czy perkusista Stephane Scharle, jak się okazało niekwestionowany lider zespołu. Wydaje się, że ich muzyka jest efektem fascynacji awangardową sceną nowojorską, co W Europie zawsze będzie przyjmowane z zaciekawieniem.

Sala Project Arts Centre, choć niewielka, wypełniona była niemal do ostatniego miejsca publicznością pragnąca poznać nowe europejskie brzmienia jazzu.

Kultura
Meksyk, śmierć i literatura. Rozmowa z Tomaszem Pindlem
Materiał Promocyjny
Bank Pekao S.A. uruchomił nową usługę doradztwa inwestycyjnego
Kultura
Dzień Dziecka w Muzeum Gazowni Warszawskiej
Kultura
Kultura designu w dobie kryzysu klimatycznego
Kultura
Noc Muzeów 2025. W Krakowie już w piątek, w innych miastach tradycyjnie w sobotę
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Kultura
„Nie pytaj o Polskę": wystawa o polskiej mentalności inspirowana polskimi szlagierami
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont