Reklama

Blues pełen emocji i ekstatyczne jam session

Dwóch charyzmatycznych twórców bluesa Ben Harper i Charlie Musselwhite porusza sumienia Amerykanów na ekscytującym albumie „Get Up!”.

Publikacja: 21.03.2013 08:55

Ben Harper, With Charlie Musselwhite ,Get Up! Stax/Universal, 2013

Ben Harper, With Charlie Musselwhite ,Get Up! Stax/Universal, 2013

Foto: Rzeczpospolita

Sześciominutowe tytułowe nagranie wstrząśnie każdym słuchaczem, ale najpierw kilka słów o twórcach. Weteran bluesa, wirtuoz harmonijki ustnej Charlie Musselwhite, był dla Dana Aykroyda wzorem postaci Elwooda Bluesa w filmie „Blues Brothers". Później Musselwhite sam zagrał w sequelu „Blues Brothers 2000". Ben Harper jest jednym z najoryginalniejszych twórców ambitnych „piosenek z tekstem" w Ameryce, laureatem dwóch nagród Grammy. Na festiwalu North Sea Jazz w Rotterdamie wystąpił solo i akompaniując sobie na gitarze, wzbudził aplauz 10-tysięcznej publiczności. Jego eklektyczny styl jest syntezą bluesa, folku, soulu, reggae i rocka. Trudno o bardziej wybuchową mieszaninę.

Reklama
Reklama

Muzycy spotkali się wiele lat temu, pełniąc role sidemanów w zespole legendarnego Johna Lee Hookera. Choć dzieli ich całe pokolenie, od razu wiedzieli, że muszą nagrać coś razem. Okazja nadarzyła się dopiero w ubiegłym roku, a efekt jest zachwycający. Dziesięć zróżnicowanych stylistycznie bluesów z tekstami poruszającymi ważne, społeczne tematy znajdziemy na albumie „Get Up!".

Ben Harper otwiera go tak, jakby śpiewał i grał Robert Johnson, gdyby diabeł nie tylko nastroił mu gitarę, ale i podarował wzmacniacz. Po chwili włącza się Charlie Musselwhite z lamentującą harmonijką, za nim reszta zespołu i po chwili jesteśmy w bluesowym niebie. Bo przecież tam trafia każdy bluesman śpiewający o ludzkiej niedoli, ostrzegający przed pułapkami zastawianymi przez zło przybierające postać pięknej kobiety czy krasomówczego polityka. „W czasach miłości i honoru byłem zakochany jak głupiec/Oddałem serce i duszę/Lecz to było o wiele za mało" – śpiewa Harper przy surowym akompaniamencie instrumentów.

Tytułowe nagranie to rewolucyjna pieśń, która zamienia się w ekstatyczny jam session zespołu. „Mam prawo powstać, kiedy chcę/Nie mów mi, że nie mogę złamać prawa/Ponieważ prawo złamało mnie" – wykrzykuje Ben Harper. W tle pojękuje harmonijka, gitary prześcigają się w solówkach i wyszukanych brzmieniach, harmonijka wręcz rzęzi, intryguje mocny rytm gitary basowej.

W „I Ride at Dawn" wokalista czerpie natchnienie z samych korzeni bluesa. „Daj człowiekowi sto lat/Będzie chciał sto więcej/Daj mu sto możliwości/On i tak wybierze wojnę/Urodziłem się, by wojować/Urodziłem się, by krwawić/Wiesz, że dumnie maszeruję ku chwale lub do mojego grobu" – zawodzi zbolałym głosem. Towarzyszą monotonne akordy gitar i nerwowy werbel, jakby wzywał słuchaczy do apelu poległych. Są i pogodne tematy jak „She Got Kick" czy leniwie snujące się bluesowe ballady, jak zamykająca album „All That Matters Now". „Wreszcie wieczorem jesteśmy razem i tylko to się teraz liczy" – podkreśla Harper w ostatnim wersie.

Reklama
Reklama

Krążek „Get Up!" zawiera nagrania, które trafią nie tylko do miłośników bluesa. Ben Harper znalazł uniwersalny, muzyczny język, biorąc z różnych stylów to, co najważniejsze – emocje. Mimo poważnych tematów obaj bluesmani doskonale się bawili, co można zobaczyć na zdjęciach z sesji nagraniowej.

Ben Harper i Charlie Musselwhite - „Get Up!"

plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama