Mimo późnej pory kościół wypełnił się publicznością, która przybyła na pierwszy promocyjny koncert albumu „Kolędy polskie". Płyta ukazała się na początku grudnia i jest jednym z bestsellerów przedświątecznych zakupów. Z pewnością na zainteresowanie wpłynęła ogłoszona dziesięć dni temu nominacja do Grammy za album tria Włodka Pawlika i Randy'ego Breckera „Night in Calisia" nagrany z Orkiestrą Filharmonii Kaliskiej.
Tuż po 21:00 Włodek Pawlik usiadł do ustawionego na ołtarzu Steinwaya i skupiony jak zawsze improwizował na kanwie melodii kilkunastu znanych polskich kolęd. Nie wszystkie dało się rozpoznać od razu, bo pianista zaczynał je czasem daleko od tematu. Po koncercie usłyszałem rozmowę słuchaczek, które chwaliły się rozpoznanymi tytułami, choć nie ze wszystkimi poszło im łatwo, jak mówiły.
Publiczność wysłuchała ponad godzinnego koncertu zawierającego tematy m.in. „Dzisiaj w Betlejem", „Medrcy świata", „Z narodzenia Pana". W „Gdy się Chrystus rodzi" słychać było akordy znane z amerykańskich musicali. W ten sposób pianista zrobił z kolęd jazzowe standardy. Przynajmniej na ten jeden wieczór. Co istotne, zagrał je inaczej niż na płycie. - Byłby z tego nowy album - powiedziała później Jolanta Pawlik, żona artysty i producentka „Kolęd polskich".
W przedświąteczny tydzień pianista jest bardzo aktywny. W środę 18 grudnia o 19:00 zagra na Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie koncert solowy z okazji uroczystości zakończenia obchodów Roku Lutosławskiego. W programie usłyszymy improwizacje jazzowe na tematy z Melodii ludowych, Bukolik i Interludium Witolda Lutosławskiego.