Jest pierwszym polskim jazzmanem nominowanym do amerykańskiej nagrody Grammy. Album „Night in Calisia" nagrany przez trio pianisty z amerykańskim trębaczem Randym Breckerem i Orkiestrą Filharmonii Kaliskiej pod kierunkiem Adama Klocka ukazał się najpierw w Polsce, a następnie wydała go w USA wytwórnia Summit Records. Był to już drugi po „Jazz Suite Tykocin" amerykański album Pawlika i trzeci nagrany z Randym Breckerem.
– Po tym, jak płyta „Randy in Brasil" zdobyła nagrodę Grammy, chcieliśmy mieć kolejne nagranie Breckera – mówi „Rz" Darby Christensen, prezes Summit Records. – Jesteśmy aktywni nie tylko w sferze jazzu, ale i klasyki, więc wydanie „Jazz Suite Tykocin", a następnie „Night in Calisia" było dla nas naturalne.
Szkoła w Hamburgu
Droga Włodka Pawlika na muzyczny Olimp, jakim jest niewątpliwie wąskie grono nominowanych do Grammy Awards, zaczęła się od wydanego w 1987 r. na winylu solowego albumu „Quasi Total". Wkrótce absolwent klasy fortepianu prof. Barbary Hesse-Bukowskiej w Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie rozpoczął studia na Wydziale Jazzowym Hochschule für Musik w Hamburgu. Tam nawiązał kontakt z amerykańskimi muzykami wykładającymi na uczelni i założył Western Jazz Quartet z saksofonistą Trentem Kynastonem, kontrabasistą Tomem Knifikiem i Timem Fronckiem na zmianę z Billym Hartem na perkusji.
– W 1993 r. mieliśmy trasę koncertową po Polsce, która stała się sensacją i trafiła na pierwsze strony gazet, co dziś jest nie do pomyślenia. Nagraliśmy wtedy album „Live at the Jazz Club Aquarium" – powiedział „Rz" Włodek Pawlik. – Potem zaproponowałem, żeby rozszerzyć formułę do kwintetu, na wzór kwintetu Milesa Davisa. Przypomniałem sobie Randy'ego Breckera, który prowadził zajęcia, kiedy studiowałem w Hamburgu. Okazało się, że Tom Knific zna Randy'ego, i zadzwonił do niego z propozycją. Tak powstał kwintet, z którym w 1995 r. nagrałem album „Turtles". Po intensywnej trasie koncertowej z marszu weszliśmy do studia S-3 w Warszawie. Pamiętam, że 27 listopada 1995 r. w klubie Akwarium Randy obchodził 50. urodziny. Płytę nagraliśmy w cztery godziny, a wydała ją wytwórnia Polonia Records.
Brecker był bardzo zadowolony z efektu i rozdał album amerykańskim recenzentom. – Pamiętam, że po pewnym czasie zadzwonił do mnie Tom Knific i powiedział, żebym kupił magazyn „Down Beat", bo jest tam recenzja naszej płyty. „Wiesz, że dostaliśmy cztery gwiazdki, a Wynton Marsalis tylko trzy" – mówił mi Tom. Miałem satysfakcję, bo to był mój pomysł, większość moich utworów, choć Randy i Trent też dali swoje świetne kompozycje. Ta płyta do dziś brzmi zjawiskowo dobrze. Tamten okres mojej współpracy z Amerykanami dokumentują trzy albumy. Później, już w kwartecie, nagraliśmy w USA album „Waning Moon" – dodaje Pawlik.