Koncert ikony francuskiej piosenki przyciągnął do Sali Kongresowej niemal komplet publiczności. Jego fani nie zawiedli, a wielkich Charles Aznavour pokazał, że nadal potrafi wzruszać śpiewem, czarować wdziękiem, zdobywać uznanie profesjonalizmem, porywać publiczność. I to mimo sędziwego wieku.
Chyba wszyscy byli zaskoczeni, z jaką swobodą 90-latek porusza się po scenie, jak szybko znajduje porozumienie z publicznością, z jaką energią przesuwa wielkie krzesło, by być bliżej słuchaczy.
Koncert zaczął od dwóch melancholijnych piosenek, by następnie podkręcić tempo i podgrzać temperaturę koncertu. Powiedział, że może mówić po francusku, angielsku i ormiańsku. Najgłośniejsze były prośby o ormiański, ale sam zdecydował, że będzie opowiadał po angielsku.
- Chyba jestem jedyny, który otwarcie przyznaje, że korzysta na scenie z prompterów - powiedział wskazując na dwa wielkie monitory skierowane w jego stronę. Jeśli się pochylę do nich, to znaczy, że muszę sobie przypomnieć tekst.