Zapytaliśmy laureata wielu nagród i autora ekranizowanych książek „Żmijowisko”, „Wyrwa” i „Prosta sprawa”, czy planując najnowszy tytuł miał kłopot z wyborem bohatera, bo stałych miał do tej pory trzech – komisarze Mortkę, Wolskiego i Bezimiennego.
Wojciech Chmielarz i „Rytuał"
- Cykl gliwicki wydaje mi się, że jest zakończony i więcej książek o Dawidzie Wolskim nie będzie, bo to jest tak irytujący bohater, i tak silna konwencja, że przeciąganie jej nie miałoby już sensu – mówi Wojciech Chmielarz. - To już byłoby zbyt męczące i dla mnie, i dla czytelników. Trzy książki i zamykamy cykl. Chyba, że za pięć lat zmienię zdanie z jakiegoś powodu, ale nie wydaje mi się. W przypadku „Rytuału” było dla mnie oczywiste, że to będzie Mortka, dlatego, że to jest moja dwudziesta książka, z czego sobie przez długi czas nie zdawałem sprawy. Dopiero na jakimś spotkaniu autorskim ktoś mnie przedstawiając powiedział: oto autor dziewiętnastej książki. Szybko sobie policzyłem i wyszło ,i, że faktycznie – następna będzie dwudziesta. Skoro zacząłem wydawać książki w 2012 r. „Podpalaczem” o komisarzu Mortce – to dwudziesta książka też musi być o nim. Siódma część tego cyklu.
Czytaj więcej
Tomasz Pindel w roli przewodnika po świecie iberoamerykańskiej literatury, duchowości i historii....
To już jest czwarta książka Wojciecha Chmielarza, która rozgrywa się w Karkonoszach.
- Na pewno przeszłość Dolnego Śląska, Gór Izerskich, Karkonoszy jest wciąż żywa. Coś jest w tym rejonie takiego, co pobudza wyobraźnię. Teraz to jest strasznie modny literacko temat. Mogę z dumą powiedzieć, że byłem jednym z pierwszych autorów, który tam literacko się pojawił już w 2013 r. roku – „Farmą lalek”. Z tamtą okolicą jestem zresztą związany rodzinnie. Moja żona pochodzi z Kowar, więc ja tam po prostu regularnie bywam. Mam to przeskanowane wszystko. Trochę śmieję się, że nie muszę tam robić żadnego researchu, bo ja tam już wszędzie byłem, wszystko widziałem, wszystko schodziłem.