Oficjalnie poszło o uwerturę do „Latającego Holendra” Richarda Wagnera, którego twórczość według marszałka województwa lubelskiego ma charakter żałobny. Ofiarą takiej decyzji padł jednak też nowy utwór wybitnego kompozytora Krzysztofa Meyera „Epitafium”, napisany przez niego w hołdzie dzieciom zabitym w wojnie w Ukrainie. Jak zatem widać, lubelskie władze uważają, że cześć ofiarom rosyjskiej agresji należy oddawać tylko przy okazji Święta Zmarłych.
Gdyby prawdziwym powodem była jednak kwestia programu, porozmawiano by o tym z dyrygentem Wojciechem Rodkiem i w porozumieniu z nim dokonano zmian. – Moim zdaniem chodziło wyłącznie o niechęć do Wojciecha Rodka i jego niedawne wypowiedzi dla mediów, w których krytykował władze województwa – powiedział w rozmowie z lubelskim „Dziennikiem wschodnim” Dariusz Dąbrowski, przewodniczący filharmonicznej „Solidarności”.
Kiedy sprawa stała się głośna, Zuzanna Dziedzic, po. dyrektora Filharmonii Lubelskiej oświadczyła, że decyzję o zmianie koncertu podjęła na prośbę władz województwa. Te zaś twierdzą, że nie ingerowały w działania podległej im instytucji. Zuzanna Dziedzic przyznała więc w końcu „Dziennikowi wschodniemu”, że to ona postanowiła zastąpić planowany koncert innym, bardziej jej zdaniem stosownym.
Dla nikogo w Lublinie nie jest tajemnicą, że odwołanie tego koncertu to nic innego jak dalszy ciąg konfliktu między zarządem województwa a Wojciechem Rodkiem, który do niedawna był dyrektorem Filharmonii Lubelskiej. Jego kadencję należy uznać za bardzo udaną, podniósł się poziom orkiestry, która ze swym szefem odbyła kilka miesięcy temu świetnie przyjętą trasę koncertową po USA. Jej efektem jest zaproszenie Wojciecha Rodka i jego zespołu na kolejne tournée. Dyrygent otrzymał też propozycję zrealizowania serii nagrań dla światowego koncernu NAXOS.