Cannes: Życie wygrywa z magią kina

Twórcy chętnie pokazują tych, którzy znaleźli się na dnie, co jest znacznie ciekawsze niż bajki Spielberga.

Aktualizacja: 15.05.2016 18:03 Publikacja: 15.05.2016 17:50

Jodie Foster, Julia Roberts i George Clooney po pokazie w Cannes filmu „Money Monster”

Jodie Foster, Julia Roberts i George Clooney po pokazie w Cannes filmu „Money Monster”

Foto: PAP/EPA

Barbara Hollender z Cannes

Jodie Foster za kamerą, na ekranie Julia Roberts i George Clooney. Trochę po nich widać wiek: jemu posiwiały skronie, obu aktorkom przybyło kilka zmarszczek. Ale może dlatego nie chcą już tracić czasu na byle co. Wychodzą na plan, kiedy chcą widzom powiedzieć coś ważnego.

Polityka czy show

„Money Monster" to tytuł programu telewizyjnego, w którym Lee Gates (z twarzą George'a Clooneya) analizuje sytuację na rynku ekonomicznym. Robi to w amerykańskim stylu. Wśród błyskających świateł, tancerek, gadżetów. Bardziej przypomina showmana niż dziennikarza czy giełdowego analityka, ale ludzie mu wierzą.

Gates też czasem popełnia błędy i daje się zmanipulować. W czasie jednego z programów do studia wdziera się chłopak, który idąc za jego wskazaniami, stracił wszystko. Bierze Gatesa jako zakładnika. Nie do końca wiadomo, czego chce. Ukarać winnego życiowej klęski? A może tylko wykrzyczeć swój gniew? To rozpacz faceta, który poszedł na dno.

Jest też telewizyjna realizatorka (Julia Roberts), która do końca będzie wierna Gatesowi, ale podświadomie zadba, by słupki oglądalności stacji nadającej „show na żywo" szły w górę. Jest dziennikarskie śledztwo i otrzeźwienie showmana, który zrozumie desperację faceta wkładającego na niego kamizelkę z materiałami wybuchowymi.

Na konferencji prasowej w Cannes amerykański dziennikarz spytał Clooneya, czy „Money Monster" to ostrzeżenie przed tym, co czeka Amerykę pod rządami prezydenta Donalda Trumpa.

– Nie będzie żadnego prezydenta Donalda Trumpa – odpowiedział natychmiast aktor znany z sympatii dla demokratów. – Siłą napędową naszego kraju nie może być strach. Nie możemy bać się muzułmanów, emigrantów, kobiet.

Jodie Foster, choć wykorzystuje formułę thrillera, wpisała się w nurt filmów o przekrętach bankowych i przenikaniu polityki i wielkiego kapitału. Zrobiła opowieść w dobrym hollywoodzkim stylu, ale nie zaskoczyła widzów. Akcja w „Money Monster" jest przewidywalna, George Clooney i Julia Roberts stworzyli postacie dokładnie takie, jakich można się po nich spodziewać.

Czuje się w tym filmie fałsz: facet zepchnięty na dno jest terrorystą, celebryci ocalą siebie, show i przyjaźń. Wielkie gwiazdy upominają się o maluczkich, licząc przy okazji na miliony wpływów z kas.

W opowieściach o ludziach „spod kreski" uczciwsi są Europejczycy. Brytyjka Andrea Arnold zrealizowała w USA „American Honey". Opowiedziała historię 18-latki z Oklahomy, która wyrywa się z nędzy, ucieka od nieodpowiedzialnej matki i rusza w drogę z grupą młodocianych „sprzedawców magazynów", wymuszających od ludzi różnymi sposobami pieniądze, a wieczorami bawiących się do upadłego.

Arnold pokazuje młodych ludzi, którzy zostawili rodziny, a może po prostu ich nie mieli, żyją z dnia na dzień, marząc, że kiedyś kupią dom i zapełnią go miłością. Widz wie, jak niewielkie mają na to szanse.

Nadzieja bezrobotnych

Andrea Arnold to autorka filmów „Red Road" i „Fish Tank" mocno wpisujących się w brytyjski realizm społeczny. „American Honey", choć głośny, energetyczny i przepełniony zabawą, też jest opowieścią o beznadziei.

Bezrobotny jest też bohaterem „Staying Vertical" Alaina Guiraudie. Niestety, Francuz, autor intrygującego „Nieznajomego nad jeziorem", tym razem zawiódł. Film się rozlatuje, a reżyser nie może się zdecydować, czy chce porazić widza losem tracącego wszystko faceta czy naturalistycznymi scenami seksu. W jego poprzednim filmie tworzyły klimat opowieści, tu ją rozbijają.

Najpiękniej i najszlachetniej zabrzmiał jak dotąd głos Kena Loacha. Brytyjczyk po premierze „Klubu Jimmy'ego" zapowiedział, że nie będzie już kręcił filmów, a jednak po dwóch latach wrócił. – W bogatym zachodnim świecie jest wiele nędzy, a my zbyt często udajemy, że jej nie widzimy – mówił.

„Ja, Daniel Blake" to historia samotnego, owdowiałego mężczyzny, który po ciężkim zawale nie może podjąć pracy. Bezduszna biurokracja sprawia, że zostaje bez środków do życia, bez możliwości przejścia na rentę czy zapomogi. A jednak, choć sam znajduje się na krawędzi, pomaga młodej kobiecie, która nie może dostać żadnego zajęcia i głoduje, żeby dać cokolwiek do zjedzenia małym dzieciom. Jak zwykle Loach opowiedział o państwie odwracającym się od obywateli, o solidarności odrzuconych i o godności.

– Mam nadzieję, że ten film złamie wam serca i wzbudzi gniew – mówił w Cannes. 80-letni reżyser zachwyca formą, uczciwością i konsekwencją. Mówią o nim „lewak", ale on wciąż udowadnia, że nie robi filmów o polityce, lecz o ludziach, których polityka wyrzuca na śmietnik. I z jego filmów bije prawda.

Świat Piotrusia Pana

Bohaterowie Loacha znajdują nadzieję w ludzkiej solidarności, bohaterowie Andrei Arnold i Alaina Guiraudie próbują mimo wszystko wierzyć w siłę życia. A Steven Spielberg szuka nadziei w bajce. Po kilku ciekawych i mrocznych filmach wraca w „BFG: Bardzo Fajnym Gigancie" do świata Piotrusia Pana. – Od lat o tym filmie myślałem, ale musiałem poczekać na efekty specjalne, które pozwoliłyby mi go zrobić – powiedział w Cannes.

Przeniósł na ekran powieść Roalda Dahla, która ukazała się w tym samym roku, w którym odbyła się premiera „E.T." To opowieść o przyjaźni dziewczynki i wielkoluda o gołębim sercu.

– Magia jest dzisiaj bardzo potrzebna, bo przypomina o podstawowych wartościach – twierdzi Steven Spielberg, proponując ucieczkę w świat wyobraźni.

Pewnie to prawda. Ale oddam wszystkich amerykańskich showmanów za jeden uśmiech samotnej matki z filmu Kena Loacha.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"