Korespondencja z Wenecji
Filipińczyk konsekwentnie uprawia swoje skupione, niespieszne kino, uważnie przygląda się światu i ludziom. Znak szczególny? Jego film „Z tego, co było, po tym, co było”, zdobywca Złotego Lamparta sprzed dwóch lat, trwał pięć i pół godziny. Wyróżniony w tym roku w Berlinie nagrodą Bauera obraz „A Lullaby to the Sorrowful Mystery” o rewolucji filipińskiej w XIX wieku – osiem godzin.
Wenecki zwycięzca trwa cztery godziny. To historia kobiety, nauczycielki, która niesłusznie skazana za morderstwo, wychodzi z więzienia po trzydziestu latach, gdy do zbrodni przyznaje się prawdziwa zabójczyni. Diaz zaproponował opowieść o zemście i przebaczeniu. Porywającą, wciągającą, pełną cierpienia i empatii dla człowieka, który stracił całe życie. Dla kobiety, która nie była przy śmierci męża i nie widziała dojrzewania dzieci. Nosi w sobie ranę i teraz próbuje zmierzyć się z losem, uporządkować co się da.