Długo dawał się prosić i zachęcać, ale w końcu wrócił do pomysłu nagrania własnej płyty z… szantami. Pod koniec 2009 roku wokalista Hubert „Spięty” Dobaczewski wydał swój debiutancki album. „Antyszanty” szybko stały się przebojem, nawet wśród autentycznych fanów morskich opowieści.
Z wykształcenia magister ekonomii, pracujący jako kierowca 6-tonowej ciężarówki zaczynał – razem z kolegami z Lao Che – w słynnym niszowym projekcie Koli. Zasłynął jako charyzmatyczny lider Lao Che i autor tekstów na płytach „Gusła”, „Powstanie Warszawskie” i „Gospel”, których niedościgły poziom dał tej grupie wyjątkową pozycję na nasze scenie alternatywnego rocka.
Spięty posługuje się językiem metaforycznym i dosadnym jednocześnie, mieszając wzniosłość i podłość. A to mocno oddziałuje na emocje. Płyta o powstaniu warszawskim z tego właśnie powodu początkowo wywołała kontrowersje i pomawiana była o szarganie świętości. Ale ostatecznie obroniła się w pełni i jest wzorem do naśladowania.
Teraz czas na „wodną symbolikę”. O dziwo współgra ona z pytaniami o sprawy najważniejsze – wiarę, śmierć, szaleństwo. I fantastycznie gładko umyka przy tym patosowi.