Reklama

Jazz Jamboree świetny jak za dawnych lat

Dwa wspaniałe występy amerykańskich grup: Take 6 i The Manhattan Transfer uświetniły wczorajszy galowy wieczór 49. edycji festiwalu

Aktualizacja: 12.11.2007 10:36 Publikacja: 12.11.2007 04:05

Jazz Jamboree świetny jak za dawnych lat

Foto: Rzeczpospolita

Trudno porównywać ich sztukę wokalną, ale z pewnością bliżej jazzu pozostaje The Manhattan Transfer. Take 6 odwołuje się do gospel i soulu prezentując niesamowite możliwości głosowe swoich członków śpiewających á cappella. Grupa z Nowego Jorku czerpie natchnienie ze swingu i stawia na perfekcyjną aranżację z akompaniamentem zespołu.

W mojej opinii ten właśnie zespół (który obchodzi w tym roku 35-lecie istnienia) odzyskał koronę najlepszej grupy wokalnej w jazzie utraconą wraz z debiutem genialnej Szóstki w latach 90.

Nie było to łatwe. Take 6 porwał publiczność i zachęcił do wspólnego śpiewania. Członkowie zespołu wymieniali się rolą lidera wykonując niewiarygodne partie solowe. Ponieważ ich głosy różnią się barwą i tonacją, były to bardzo różnorodne popisy.

Prym wiódł pierwszy tenor Mark Kibble, ale najgorętsze owacje zebrał baryton Khristian Dentley wiernie naśladujący Michaela Jacksona. Swym niesamowitym basem wstrząsał ścianami Sali Kongresowej Alvin Chea. Lider Claude McKnight i tenor David Thomas nie byli chyba w najlepszej dyspozycji i oddali solowe popisy kolegom. Ale razem z Joelem Kidble tworzyli chór mogący wstrząsnąć każdym miłośnikiem sztuki wokalnej.

Po takim występie konkurentów The Manhattan Transfer musiał zacząć od swego sztandarowego tematu „Birdland” i od razu przekonał do siebie słuchaczy. – Kiedy usłyszałam ten utwór w wykonaniu zespołu Weather Report, pomyślałam, że to świetny materiał na przebój. Wystarczy napisać słowa – powiedziała „Rz” Janis Siegel, autorka popowej aranżacji. Właśnie w ich wykonaniu „Birdland” opowiadający historię jazzu słowami Jona Hendricksa stał się hymnem tej muzyki.

Reklama
Reklama

Znakomicie wypadły wykonania tematów brazylijskich: „Bahia” Gilberto Gila i „Agua” z trudną do zaśpiewania, rozkołysaną rytmami bossa novy aranżacją. Ale widać było, że perfekcyjne zaśpiewanie takich skomplikowanych aranżacji sprawia artystom większą przyjemność. Janis Sigel, Cheryl Bentyne, Alan Paul i Tim Hauser brawurowo wykonali dziecięcą wyliczankę „A Tisket, A Tasket” Elli Fitzgerald. Rewelacyjną partię trąbki z tłumikiem zaśpiewała Janis. Nie zabrakło też hitów: „Route 66” i „Operator”.

Kulminacyjnym momentem był jednak temat „Tutu” Marcusa Millera napisany dla Milesa Davisa. Tu wirtuozowską partię trąbki wzięła na siebie Cheryl. O tym, że zespół również znakomicie wypada w interpretacjach á cappella, przekonaliśmy się słuchając wykonanego na drugi bis tematu „The Duke of Dubuque”.

O takim zestawie wykonawców jednego wieczoru chyba nikt nie marzył.

Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Kultura
Pierwsza artystka z niepełnosprawnością intelektualną z Nagrodą Turnera
Kultura
Karnawał wielokulturowości, który zapoczątkował odwilż w Polsce i na świecie
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama