Nikt nie śpiewa o ułanach

Piosenki patriotyczne - chociaż mają długą i bogatą tradycję, dziś nie budzą już zainteresowania ani polskiej młodzieży, ani artystów

Aktualizacja: 02.05.2008 09:25 Publikacja: 02.05.2008 02:08

Nikt nie śpiewa o ułanach

Foto: bridgeman art library

Pamiętam, podobnie jak wypowiadający się w naszej sondzie Tymon Tymański, apele szkolne, podczas których próbowano nam wszczepić odrobinę muzycznego patriotyzmu. Szczepionka słabo się przyjmowała, bo zatruwały ją komunistyczne bajdy o 1 maja i idolach ruchu robotniczego. Dlatego starą pieśń harcerską z 1911 r. „Wszystko, co nasze” śpiewaliśmy, dodając złośliwe „oddam za kaszę”. Nawet dzieci wiedziały, że pod koniec dekady Gierka półki pustoszały.

Przełomem był czas pierwszej „Solidarności”. Na masową skalę pojawiły się przegrywane chałupniczymi metodami buntownicze songi Jacka Kaczmarskiego, zaczęto drukować bezdebitowe śpiewniki. Kaczmarski do dziś pozostaje najbardziej znanym autorem „patriotycznym” wśród młodzieży dzięki reinterpretacjom Habakuka, Patrycji Kaczmarskiej i Muńka Staszczyka, a także albumowi Strachów na Lachy.

To jednak pieśni najświeższe. A co z dawniejszą klasyką? W latach 80. była częścią politycznego undergroundu, głosem niezgody na okrojoną i koncesjonowaną historię, w której nie było miejsca na I Brygadę Piłsudskiego. Dlatego na imprezach albo wracając z nich nad ranem, śpiewaliśmy „My, Pierwsza Brygada”. To był bardzo punkowy song, ale i fajna marszowa piosenka. A gdy przychodził czas wakacji, miło było iść na pole namiotowe, śpiewając „Hej, hej ułani”. Wieczorem darliśmy się przy ognisku: „Szable do boju, lance w dłoń/Bolszewika goń, goń, goń”. Na zmianę z hitami Perfectu, Maanamu czy TSA.

Największy wdzięk miały pieśni przedwojennych lwowskich batiarów. Bawiły nas naiwnością, ale i wzruszały szlachetnością. Wjeżdżając na dworzec kolejowy w Gdyni, nie mogliśmy sobie odmówić zaśpiewania: „Przyjechałem raz do Gdyni, by zobaczyć polski port/ A tam sami marynarze, każdy minę ma jak lord” i refrenu: „Ta witaj Józku, ta dawaj pyska, ta skąd przybywasz zaraz mów, Ta jesteśmy znajomi z bliska, ta z twego ryła widać Lwów”. Oczywiście z obowiązkowym, charakterystycznym kresowym zaciąganiem i „ta ojra, ojra!”. To było tak samo dobre jak Monty Python, a na dodatek podszyte tradycją, historią.

A co dziś? Trzydziestolatkowie potrafią jeszcze przywołać z pamięci kilka najbardziej znanych refrenów, choć z tekstem poszczególnych zwrotek mają już kłopoty. Dla młodszych pokoleń, żyjących współczesnością, historia, także ta muzyczna, jest martwa. Szkoda naprawdę fajnych piosenek. Zawsze jest jednak nadzieja, że gdy już powstały nowe interpretacje songów Kaczmarskiego i Młynarskiego, ktoś z młodych wykonawców doceni w patriotycznej klasyce mocne teksty i przebojowe melodie.

Może będziemy świadkami „pospolitego ruszenia”, jakie już raz powiodło się przy okazji „Powstania Warszawskiego” Lao Che? A może nieoczekiwanie przyjdzie tradycji z pomocą oldschoolowa moda? Zacznie się od żartu, ale w końcu to, co najlepsze, trafi do komórek w postaci czasoumilaczy.

Na pewno jest czego słuchać. Ostatnio, poza patriotyczną kolekcją, ukazało się wiele płyt z przedwojennymi piosenkami wydanymi przez 4ever Music. Odczuwam dziką radość, mogąc zagrać je synowi. Może i nie polubi starych tekstów, może ich nigdy nie zaśpiewa. Ale piosenki słyszał: miał szansę wyrobić sobie własne zdanie. Najgorsza jest nieświadomość, narodowa i historyczna amnezja.

Ostatni raz śpiewałem piosenki patriotyczne przy okazji nagrywania albumu „Powstanie Warszawskie” i wykonywania ich na koncertach. Traktowaliśmy tę płytę przede wszystkim jako gest solidarności pokoleniowej wobec rówieśników, którzy musieli walczyć o wolność i życie. Patriotyczny kontekst zrodził się pośrednio. Jeśli chodzi o starsze pieśni, śpiewałem je ostatni raz w szkole podstawowej na lekcji śpiewu i na apelu. Przy ognisku na Mazurach wolę szanty. Ostatnią płytą „Gospel” chcieliśmy się zdystansować od etykiety „piosenki patriotyczne”.

Olga „Kora” Jackowska - wokalistka Maanamu

Moja rodzina pochodzi z Kresów i pamiętam, że rodzice przy różnych okazjach pięknie śpiewali ułańskie piosenki. Ale dla mnie jest to już pieśń przeszłości. Kojarzy mi się z okresem „Solidarności” i stanu wojennego, kiedy chcieliśmy zaprotestować przeciwko brakowi wolności i każda okazja, w tym śpiewanie hymnu, była dobra. Dziś inaczej pojmuję patriotyzm. Powinien być demonstrowany nie przez śpiewanie, lecz etyczne zachowanie. Mogę się czuć obywatelką Europy, naszej planety i cieszyć z różnorodności, a nie bronić jednego narodu, rasy, religii.

Tymon Tymański - lider Transistorsów

Oglądałem „Krzyżaków” i Bogurodzica zrobiła na mnie wrażenie, ale jeszcze większe – „Rota” z mocnym tekstem Konopnickiej. Jednak w czasach licealnych piosenki patriotyczne kojarzyły mi się z akademiami ku czci, dlatego „Wszystko, co nasze” śpiewałem ze słowami „Świty się mielą, krowy się cielą”. Dziś ich nie wykonuję, ale zdarzyło mi się wstać z fotela przy Mazurku Dąbrowskiego. Miałem łzy w oczach, kiedy wygrywała Otylia, a ostatnio – gdy grano hymny polski i izraelski podczas rocznicy powstania w getcie. Jestem patriotą, nie wstydzę się tego.

Robert Friedrich - lider Arki Noego, muzyk 2Tm 2,3

W moim domu nie śpiewa się pieśni patriotycznych, ale ostatnio spotkałem się z kolegami z dawnej klasy w szkole sportowej. Recytowaliśmy wiersze i śpiewaliśmy piosenki z początku lat 70. Było dużo śmiechu. Najczęściej powtarzanym wierszem była „Lokomotywa”, a to raczej nie jest tekst patriotyczny... Zaśpiewałem hymn szkolny – o tym, jak orzeł biały rwie się do lotu i czuje moc swoich skrzydeł. Pamiętam, że kiedyś program telewizyjny kończył się hymnem. Teraz nie ma na to czasu, bo program nadawany jest na okrągło.

Pamiętam, podobnie jak wypowiadający się w naszej sondzie Tymon Tymański, apele szkolne, podczas których próbowano nam wszczepić odrobinę muzycznego patriotyzmu. Szczepionka słabo się przyjmowała, bo zatruwały ją komunistyczne bajdy o 1 maja i idolach ruchu robotniczego. Dlatego starą pieśń harcerską z 1911 r. „Wszystko, co nasze” śpiewaliśmy, dodając złośliwe „oddam za kaszę”. Nawet dzieci wiedziały, że pod koniec dekady Gierka półki pustoszały.

Przełomem był czas pierwszej „Solidarności”. Na masową skalę pojawiły się przegrywane chałupniczymi metodami buntownicze songi Jacka Kaczmarskiego, zaczęto drukować bezdebitowe śpiewniki. Kaczmarski do dziś pozostaje najbardziej znanym autorem „patriotycznym” wśród młodzieży dzięki reinterpretacjom Habakuka, Patrycji Kaczmarskiej i Muńka Staszczyka, a także albumowi Strachów na Lachy.

Pozostało 86% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"