Reklama

Kobieta pożądana i cyniczna, czyli Banaszak śpiewa Koftę

Dobrze, że Hanna Banaszak przypomina wspaniałe wiersze i teksty Jonasza Kofty właśnie teraz. Idą Święta, a ten album będzie trafionym prezentem dla pań, bez względu na wiek.

Publikacja: 16.12.2008 10:31

Hanna Banaszak, „Kofta”, Fonografika, 2008 r.

Hanna Banaszak, „Kofta”, Fonografika, 2008 r.

Foto: Materiały Promocyjne

Zamiast kremów, rękawiczek i młynków do kawy można dać im coś, w czym się przejrzą. Od śmierci Kofty minęło 20 lat i kolejne pokolenie słuchaczek ze zdziwieniem odkryje, jak dobrze je rozumiał.

Większość piosenek została zaaranżowana skromnie i tradycyjnie, przeważają samby i bossa novy. W tej sferze nie ma niespodzianek ani powodów do zachwytu, ale same melodie bronią się znakomicie: wydobywają znaczenie słów, wzmacniają melancholię, pomagają docenić żart.

Banaszak czuje te zwrotki: to świat jej muzyki, jej wrażliwości. Część utworów Kofta napisał z myślą o niej, ale także w tych pożyczonych z repertuaru innych artystów odczytała literackie niuanse, a życiowe prawdy rozmyślnie podała w lekkiej formie. W efekcie album jest nie tyle muzyczną, co poetycką ucztą.

Nie wszystkie utwory są znane. Do nieśmiertelnej „Samby przed rozstaniem” i najczęściej kojarzonej z autorem „Pamiętajcie o ogrodach” (tu w mało udanej, bluesowej wersji) Banaszak dołączyła utwory, które niedawno odnalazła wśród rękopisów Kofty.

W „Stoisz w kolejce po moje serce” do głosu dochodzi kobieta pożądana i odrobinę cyniczna: „Przed tobą tylko dwóch przystojnych, stoisz w kolejce po moje serce, starczy dla ciebie, bądź spokojny. Przeminął błędnych czas rycerzy, musisz poczekać, jak mnie pragniesz. Jak ci naprawdę tak zależy, to stań w kolejce i stój ładnie”. Ciekawe, co na to współcześni podrywacze, czyhający na panie przy wypolerowanych barach, niecierpliwi, pewni siebie i liczący na szybki podbój.

Reklama
Reklama

Lepiej poczują się przy nagranej po raz pierwszy „Sambie życia”, śpiewanej do kompozycji Sergio Mendesa: „Czas nagle zbladł i znikł, nas nie obchodzi nic (...). Nikt o niczym nie pamięta, bo opętał go ten rytm” - liczy się taniec i gorączka nocy.

Od zapomnienia i otępienia, któremu poddają się w weekendy bywalcy klubów, jest już blisko do „Samby na jedną nutę”: „Czy sekunda, czy minuta, czy sto dni, czy tysiąc lat. Obsesyjna jedna nuta mówi ci, że jesteś sam”. Co wtedy robić? Kofta ma celną, choć trudną do zastosowania radę: „Żeby coś się zdarzyło, żeby mogło się zdarzyć, by zjawiła się miłość, trzeba marzyć.”

[i]Hanna Banaszak, „Kofta”, Fonografika, 2008 r.[/i]

Zamiast kremów, rękawiczek i młynków do kawy można dać im coś, w czym się przejrzą. Od śmierci Kofty minęło 20 lat i kolejne pokolenie słuchaczek ze zdziwieniem odkryje, jak dobrze je rozumiał.

Większość piosenek została zaaranżowana skromnie i tradycyjnie, przeważają samby i bossa novy. W tej sferze nie ma niespodzianek ani powodów do zachwytu, ale same melodie bronią się znakomicie: wydobywają znaczenie słów, wzmacniają melancholię, pomagają docenić żart.

Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Kultura
Po publikacji „Rzeczpospolitej” znalazły się pieniądze na wydanie listów Chopina
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama