Esperanza to po hiszpańsku nadzieja. Taki tytuł nosi również jej drugi w karierze album zbierający entuzjastyczne opinie na świecie. 24-letnia dziewczyna stoi u progu wielkiej sławy. A ponieważ przyzwyczajona jest do wytężonej pracy, nie powinna zaprzepaścić talentu. Co istotne, po pierwszych sukcesach woda sodowa nie uderzyła jej do głowy.
Już osiągnęła poziom profesjonalizmu, na który inni artyści pracują latami. Na pierwszym albumie „Junjo” wystąpiła w trio, śpiewając tylko wokalizy. Na nowym znalazły się w większości jej własne piosenki, z których kilka ma szansę stać się przebojami. Saksofonista Joe Lovano, z którym występowała, powiedział: – Jest naturalna i spontaniczna, to początek jej pięknej podróży.
Esperanza zainteresowała się muzyką, oglądając w telewizji program z wiolonczelistą Yo-Yo Ma. Wychowująca ją samotnie matka zaprowadziła pięcioletnią dziewczynkę do ogniska muzycznego dla dzieci z biednych rodzin w Portland. Kiedy dostała pierwsze skrzypce, zaczęła na nich grać jak na wiolonczeli. W wieku 15 lat została koncertmistrzem Chamber Music Society. Kiedy do szkoły muzycznej przywieziono nowy kontrabas, chciała sprawdzić jego brzmienie i siłę swoich dłoni. Jeden z nauczycieli, słysząc jej próby, powiedział: – O, grasz na kontrabasie! Tak się zaczęła przygoda z tym potężnym instrumentem niepasującym do szczupłej postury i dziecięcej twarzy.
[srodtytul]Stypendium na Berklee [/srodtytul]
College of Music umożliwiło jej dalszą naukę. Zaczęła komponować i pisać teksty. Już na pierwszym semestrze otrzymała propozycję udziału w trasie koncertowej Patti Austin. To była szkoła profesjonalizmu. Lekcje śpiewu pozwoliły jej opanować głos i nauczyła się, jak go oszczędzać. Nie jest łatwo grać na kontrabasie i jednocześnie śpiewać. A Esperanza robi to z zapamiętaniem i wdziękiem.