Na przekór temu wyznaniu wystawa w Atlasie Sztuki wydaje się uczuciowo wyjałowiona. Celowo. Założeniem Wilczyka była maksymalnie obiektywna rejestracja. Bez odautorskiego komentarza, żeby nie zamulić wymowy realiów. Każdy kadr został zakomponowany wedle takich samych zasad: frontalnie ustawiona fasada budynku, żadnego człowieka w pobliżu. Za ludzi mówi otoczenie. Świadczy o ich stopie życiowej, podejściu do świata, aspiracjach. Głównie materialnych. Potrzeby intelektualne czy duchowe – w zaniku.
Nie czułam się komfortowo, oglądając łódzki pokaz. To portret Polaków, a nie dawnych użytkowników synagog. Sposoby, w jakie je od powojnia użytkujemy, dowodzą naszego braku taktu, tolerancji, wyobraźni. Nie o to chodzi, żeby żydowskie domy modlitwy i nauki na siłę utrzymywać w dawnych funkcjach. Ale można je wykorzystać do celów bliższych pierwotnym, uszanować dawnego ducha architektury.
Przecież te obiekty były wielofunkcyjne. Owszem, służyły obrzędom religijnym, lecz także spotkaniom żydowskiej społeczności, nauce, urzędom. Pełniły również zadania socjalne: działały w nich koszerne stołówki czy schroniska z noclegownią.
Dziś rzadko która synagoga wykorzystywana jest do celów sakralnych, edukacyjnych czy bodaj kulturalnych. Oto bożnica w Starogardzie Gdańskim. Wspaniale wyważona, majestatyczna konstrukcja z czerwonej cegły (1849 rok) po wojnie została przerobiona na halę targową, w latach 70. – na salon meblowy, obecnie zaś mieści się tam drogeria i sklep z odzieżą używaną. Oto działdowska synagoga, też XIX -wieczna – tu mieści się TextilMarket. W Małej Synagodze w Chełmie (z roku 1914) prywatny przedsiębiorca urządził pięć lat temu restaurację w stylu kowbojskim Mc Kenzee Saloon. Bożnicę w Bochni przerobiono na bank PKO; w Lubaniu – na skup złomu; Krośniewicach – na zakład pogrzebowy. W Bieruniu Starym użytkownikiem jest straż pożarna, w Książu Wielkopolskim – fryzjer. W Urzędowie urzęduje Polski Związek Wędkarski.
Są synagogi zaadaptowane na kina, kawiarenki internetowe, domy handlowe, delikatesy, warsztaty stolarskie.
– Studniówkę urządzono nam w domu kultury przy Bocheńskiej – wspomina Wilczyk. – Zwróciłem uwagę na półokrągłe okna i przestronność sali. Dopiero po latach odkryłem, że to XIX -wieczna synagoga.