Wszystkie dźwięki saksofonów

Amerykański saksofonista James Carter pokazał na Bielskiej Zadymce Jazzowej, że nikt nie dorówna mu ekspresją

Publikacja: 20.02.2009 18:45

James Carter

James Carter

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

Kiedy w czwartek, po półtoragodzinnym popisie na scenie klubu Klimat, żegnał się publicznością, wszyscy sądzili, że to koniec jego koncertu i domagali się więcej. A on zapowiedział tylko przerwę. Jeśli muzyk w każdym utworze daje z siebie wszystko, musi naładować akumulatory. Zagrał dwa nocne jam session i długi koncert na głównej scenie. Oglądaliśmy Cartera w Polsce już kilkakrotnie, ale dopiero teraz ma zespół, który dopinguje go do sięgnięcia po cały arsenał doświadczeń i inwencji.

James Carter jest czołowym przedstawicielem pokolenia Młodych Lwów, które dzięki wsparciu dużych wytwórni płytowych zaczęło wielkie kariery w latach 90. Od początku wyróżniał się perfekcyjną techniką, wspaniałym brzmieniem i ekspresją.

Dziś potrafi grać frazy, które innym, nawet wybitnym, muzykom nie przyjdą do głowy. Imponujące były natychmiastowe zmiany tempa i przechodzenie od abstrakcyjnych solówek do melodyjnych tematów. Jego muzyka jest jak wyścig Formuły 1. Obserwowanie, jak gra, stanowi dodatkową atrakcję. Saksofonista wyginał ciało, wręcz tańczył z saksofonem. Cieszył się przy tym jak dziecko, zagrzewał muzyków pokrzykiwaniem, żartował, a dla kontrastu natychmiast poważniał i rzucał groźne spojrzenia w stronę publiczności. Jakby chciał powiedzieć, że to jednak poważna muzyka, tylko on świetnie się bawi.

Występ u boku Jamesa Cartera wydawał się ryzykowny dla każdego muzyka, ale Wojciech Staroniewicz pozostawił po sobie dobre wrażenie. Wszystko dzięki specjalnemu projektowi naszego artysty "A'Freak -an Project". Staroniewicz zgromadził ośmioosobowy zespół, w którym znalazł się weteran Przemek Dyakowski. Żywiołowe interpretacje oryginalnych kompozycji Staroniewicza zjednały mu bielską publiczność.

W czwartek odbyła się również promocja znakomitego albumu fotografii Marka Karewicza. Zapowiadający koncerty Paweł Brodowski podkreślił, że nie wyobraża sobie historii polskiego jazzu bez Marka Karewicza.

W sobotę na Bielskiej Zadymce Jazzowej koncerty w Teatrze Polskim. Zagrają kontrabasista Ron Carter i pianistka Lynne Arriale.

Kiedy w czwartek, po półtoragodzinnym popisie na scenie klubu Klimat, żegnał się publicznością, wszyscy sądzili, że to koniec jego koncertu i domagali się więcej. A on zapowiedział tylko przerwę. Jeśli muzyk w każdym utworze daje z siebie wszystko, musi naładować akumulatory. Zagrał dwa nocne jam session i długi koncert na głównej scenie. Oglądaliśmy Cartera w Polsce już kilkakrotnie, ale dopiero teraz ma zespół, który dopinguje go do sięgnięcia po cały arsenał doświadczeń i inwencji.

Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla