Pięć lat temu Peyroux wdarła się przebojem między gwiazdy jazzu i bluesa. Debiutanckim albumem „Careless Love”, który sprzedał się w nakładzie ponad miliona egzemplarzy, dorównała popularnością Cassandrze Wilson i Patricii Barber. Nic dziwnego, przecież „Dance Me to the End of Love” zaśpiewała bardziej przejmująco niż sam Leonard Cohen.
Jednak atut, jakim było porównywanie z Billie Holiday, z czasem zaczął jej ciążyć. Na drugiej płycie „Half the Perfect World” (2006 r.) pozbyła się maniery śpiewania w stylu wielkiej Lady Day. Teraz zaczęła komponować. Sama napisała jedną piosenkę „I Must Be Saved”, ale jest współautorką muzyki do pozostałych.
A pomagają jej najlepsi. Od początku kariery wspiera ją genialny producent Larry Klein. Ten sam, który pomógł zmienić styl Joni Mitchell, a z Herbie Hancockiem zdobył przed rokiem najważniejszą nagrodę Grammy – za album roku „River: The Joni Letters”. On wie, kiedy lepiej wykorzystać tylko gitarę akustyczną, a kiedy dołączyć fortepian, organy i skrzypce. Jakże one rzewnie zawodzą w finałowej piosence „Somethin’ Grand”. A Madeleine śpiewa tak tkliwie, że żal się z nią pożegnać. I włączamy płytę na nowo.
Otwiera ją swobodny blues „Instead” napisany przez wokalistkę razem z Julianem Coryellem, synem słynnego Larry’ego Coryella. Tytułowy temat „Bare Bones” napisała z Walterem Beckerem, połową legendarnego zespołu Steely Dan. Znajdziemy tu charakterystyczną dla jego stylu lekkość i melodyjność. Majstersztykiem jest subtelny akompaniament elektrycznego fortepianu i organów Hammonda. Skrzypce niezawodnie pogłębiają nastrój smutku w „River of Tears”.
W tym morzu nostalgii i goryczy zaskoczeniem jest piosenka w stylu reggae „You Can’t Do Me” (dzieło Beckera, Kleina i Peyroux), oczywiście w pogodnym nastroju. Peyroux zachęca do refleksji, a pomoże nam w tym znakomita muzyka i sugestywne interpretacje wokalistki. Aż chciałoby się ją pocieszyć.