Już na prapremierze w 1832 r. odniósł nieprawdopodobny sukces, szybko też „Napój miłosny” uznano za wzór romantycznej komedii. Opera Gaetano Donizettiego bawi uczuciowymi perypetiami oraz popisami pyszałkowatego sierżanta i przemądrzałego doktora. Ale jednocześnie pokazuje, że miłość – jak postrzegał ją romantyzm – nierozerwalnie wiąże się z cierpieniem. I że czasem lepsza od niej bywa śmierć, o czym śpiewa tu tenor w swej arii, jednej z najsłynniejszych w dziejach opery.
Dla dzisiejszego widza komedia romantyczna to wszakże filmowa opowieść z przewidywalnym finałem. I bydgoskie przedstawienie nawiązuje do hollywoodzkich wzorów. Nemorino kocha Adinę, a ona go nie chce, podrywa więc innego. Wiadomo jednak od początku, że padnie w ramiona tego, który jest jej przeznaczony.
W Operze Nova w Bydgoszczy siedzimy niemal jak w kinie, oglądając współczesną historię rozgrywającą się pod niebem Toskanii. Scenograf Stephan Dietrich w prosty sposób zaaranżował sceniczną przestrzeń: drewniane ściany, kilka skrzynek, hamak, drzewo i błękit w tle, ale wręcz czujemy słoneczny żar i zapach świeżo zrywanych owoców.
„Napój miłosny” jest zbiorem rozbudowanych numerów wokalnych, a reżyser Krzysztof Nazar sprawił, że akcja nie zwalnia nawet na moment. Świetnie wykorzystany został statyczny zazwyczaj chór. Wiarygodności intrydze dodają autentycznie młodzi wykonawcy, zwłaszcza Łukasz Goliński (sierżant Belcore) i Bartłomiej Tomaka (doktor Dulcamara). Dobrze śpiewają i są zabawni, jednak bez groteskowej szarży. Wnoszą dawkę ciepłego humoru, zgodnie z konwencją dzisiejszej komedii romantycznej. A jednak „Napój miłosny” to nie film, lecz arcydzieło epoki belcanta. Pozornie gładkich melodii Donizettiego nie można traktować jak filmowej ścieżki dźwiękowej. Ogromną różnorodność delikatnych uczuć trzeba tylko umieć dostrzec.
Dyrygująca orkiestrą Iwona Sowińska starała się różnicować tempa, ale nie bardzo umiała zachować między nimi proporcje. Zamiast muzycznej płynności powstawał często zbiór niespójnych epizodów. Zabrakło też umiejętności podporządkowania orkiestry śpiewakom, co dla belcanta jest niezbędne.