Warszawska publiczność długo musiała czekać na przyjazd Radu Lupu, ale on wynagrodzi jej to w dwójnasób. W piątkowy wieczór zagra w Filharmonii Narodowej aż dwa koncerty fortepianowe: Schumanna oraz Beethovena (ten oznaczony numerem trzecim).
Jest jednym z nielicznych artystów rumuńskich, którym za czasów dyktatury Ceausescu udało się zrobić światową karierę. Może dlatego, że Radu Lupu, urodzony w 1945 roku, kształcił się nie tylko w Bukareszcie, ale i w słynnym konserwatorium moskiewskim. Ukończył je w 1961 roku, pięć lat później wygrał prestiżowy amerykański konkurs Van Cliberna.
W 1972 r. zadebiutował na estradach USA, i to od razu z najlepszymi partnerami: Cleveland Orchestra oraz dyrygentem Danielem Barenboimem.
Z racji studiów w Moskwie traktowany był początkowo jako przedstawiciel rosyjskiej szkoły pianistycznej, ale szybko jego specjalnością stali się XIX-wieczni kompozytorzy niemieccy i austriaccy. Za interpretacje utworów Schuberta i Schumanna zdobył dwie nagrody Grammy.
Radu Lupu wystąpi z orkiestrą Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Antoniego Wita. Z okazji 80. urodzin Bogusława Schaeffera usłyszymy też „Monosonatę” tego kompozytora.