Na pytanie, czy łatwiej byłoby jej zrobić karierę w Ameryce, gdzie się urodziła, czy u nas, Mika odpowiada:
– Też się nad tym zastanawiałam. Wiadomo, że w Polsce mogę wywołać większe zainteresowanie ze względu na rodziców. Dlatego w 2005 r. postanowiłam sprawdzić się w amerykańskim konkursie muzycznym. Brało w nim udział 200 osób. Do wygrania były kontrakty płytowe i współpraca ze znanymi muzycznymi producentami. Przygotowałam nagrania ze świetnymi muzykami w Polsce i pojechałam. Trzy dni nie spałam. Totalne wariactwo. Wygrałam sesję z Donovanem Knowlesem, kuzynem Beyoncé, który ma na koncie 13 Grammy. Cała w emocjach poszłam do jego pokoju, gdzie miał mi z komputera puścić swoją muzykę. Tak mi się nie podobała, że wypaliłam prosto z mostu: „Moje demo brzmi lepiej od twojego, wracam do Polski, żeby skończyć moją debiutancką płytę”. Był w szoku.
[srodtytul]Ucieczka do Szwecji[/srodtytul]
Pierwszy kontrakt płytowy podpisała z Sony Polska dziesięć lat temu.
– Przyjechałam do kraju, żeby pomieszkać z ojcem. Nic nie planowaliśmy. Moje pierwsze piosenki zrodziły się z zabawy. Piliśmy piwo, pisaliśmy teksty i nagrywaliśmy. Okazało się, że w ciągu dwóch tygodni skomponowaliśmy całą płytę. Tata wierzył w mój talent i uważał, że powinnam jak najwcześniej zacząć śpiewać zawodowo.