Każdy chyba zna „Tom’s Diner” i „Luka” – dwa największe przeboje Vegi pochodzące z jej drugiego albumu „Solitude Standing” (1987). Przyniosły jej sławę i pieniądze i były wykonywane przez wielu artystów. A „Tom’s Diner” wykorzystywano nawet przy tworzeniu formatu MP3.
Ale jej o dwa lata wcześniejszy debiut – płyta „Suzanne Vega” – był już jednym z najlepiej sprzedających się debiutów lat 80. XX wieku! W czasach królowania elektronicznego popu spod znaku new romantic króciutki, 36-minutowy album z piosenkami zaaranżowanymi na delikatne gitary, bas i perkusję właściwie nie miał prawa się dobrze sprzedać. A jednak…
Vega urzekła wszystkich swoim charakterystycznym, niedużym, ale bardzo intymnym głosem, melodyjnymi, ale niebanalnymi kompozycjami i mądrymi tekstami. W tych piosenkach łatwo odnaleźć jej folkowe fascynacje, głównie Joni Mitchell, ale również Joan Baez czy Leonardem Cohenem. Jednak robiła wycieczki także w inne rejony muzyczne, np. część jej wiernych fanów miało jej za złe, że na płycie „99,9 F” (1992) bardzo mocno wykorzystała instrumenty elektroniczne i perkusyjne loopy.
Zresztą na ostatnim albumie „Beaty and Crime” (2007) wydanym przez wytwórnię Blue Note też słychać wiele nowego: odrobinę jazzu, instrumenty dęte, bardzo bogatsze aranżacje.
Piosenkarka nie stroni od nowości, była jednym z pierwszych znanych muzyków, którzy wystąpili jako awatarzy (wirtualne wizerunki) w sztucznym, internetowym świecie Second Life.