Fortepian, który nie kłamie

Martha Argerich w Warszawie. Każde jej wyjście na estradę prowokuje pytanie: ilu poza nią mamy dziś wielkich pianistów na świecie

Publikacja: 23.08.2009 19:08

Martha Argerich należy do ginącego gatunku artystycznego: wirtuozów fortepianu

Martha Argerich należy do ginącego gatunku artystycznego: wirtuozów fortepianu

Foto: NIFC, Jacek Marczewski

W weekend występowała na festiwalu "Chopin i jego Europa". Zanim usiadła przy fortepianie, już w Filharmonii Narodowej w Warszawie dostała entuzjastyczne brawa, owacje po koncercie trwały kilkanaście minut.

68-letnia Martha Argerich należy do ginącego gatunku artystycznego: wirtuozów fortepianu. Pianistów elektryzujących swą grą tak, że ciarki przechodzą nam po plecach. Kiedyś potrafili to Rubinstein, Horowitz i Richter, wcześniej Paderewski, Rachmaninow lub Hofman. Wszyscy dawno odeszli.

Oczywiście nie brakuje dzisiaj wybitnych pianistów, a nawet, obiektywnie patrząc, młodsze generacje grają lepiej, z większą techniczną biegłością i pewnością siebie. Ale niesłychana sprawność przy klawiaturze bywa ich zmorą.

Współczesnym gwiazdom wydaje się bowiem, że to wystarczy, że nie trzeba już zbytnio zagłębiać się w nuty.

Niektórzy zaś czynią dokładnie odwrotnie. Mając ogromne możliwości techniczne, zaczynają badać każdy konstrukcyjny detal utworu. Zamieniają się w dociekliwych naukowców, zapominając, że w muzyce najważniejsze są emocje. Tymczasem kiedy gra Marta Argerich, mamy pewność, że w tym, co proponuje, zawarte są jej autentyczne, własne przeżycia.

To nie jest tylko kwestia temperamentu, choć mimo upływu lat nie straciła młodzieńczej żywiołowości. Ona potrafi przekonać publiczność, że w każdej nucie ukryty jest głęboki sens, a wszystkie tworzą niepowtarzalną całość.

[srodtytul]Dialog z braćmi[/srodtytul]

Wystarczy, że palce Argerich przebiegną po klawiaturze w pasażu introdukcji do poloneza na wiolonczelę i fortepian Chopina, a już czekamy w napięciu na ciąg dalszy. I zapominamy, że to w gruncie rzeczy banalny utwór, napisany dla wiolonczelisty amatora, księcia Radziwiłła. Muzyka pulsuje wspaniałym, polonezowym rytmem, który czują wykonawcy – Martha Argerich oraz wiolonczelista, 27-letni Gautier Capucon.

Martha Argerich przyciąga świetnych muzyków, którzy z nią – a może dzięki niej – odkrywają tajemnice wielkich interpretacji. Przyjechała z braćmi Capucon; ten drugi, nieco starszy, jest skrzypkiem. Zagrali koncert potrójny Beethovena, który nie jest arcydziełem, a dzięki trzem instrumentom prowadzącym żywiołowy dialog okazał się gejzerem emocji. Skrzypce popisywały się efektownymi trylami, wiolonczela śpiewała, a fortepian wyznaczał kierunek muzycznej rozmowy.

Niewielu dziś artystów potrafi przyciągać tłumy, a jednocześnie dawać im sztukę na najwyższym poziomie. Muzyka zaczyna się chronić w rozmaitych niszach, jedną z nich jest tzw. stylowe wykonawstwo.

[srodtytul]Dźwięki dla wybranych [/srodtytul]

Gdy więc wcześniej na festiwalu "Chopin i jego Europa" Andreas Staier grał z zespołem Concerto Köln, dla chętnych wystarczyła połowa sali Filharmonii Narodowej. Na szczęście trzy następne wieczory z Andreasem Staierem zaplanowano w kameralnym Studiu im. Lutosławskiego i tam niemiecki pianista czuł się znacznie lepiej.

To muzyk zadziwiający bogactwem brzmień, jakie potrafi wydobyć z XIX -wiecznego fortepianu. Obala przy tym mit, że stary instrument nadaje się tylko do cichego, salonowego grania, bo on prowadzi na nim pełną niuansów, dramatyczną narrację. Akompaniament Andreasa Staiera w wieczorach pieśni był nieraz znacznie ciekawszy od tego, co i jak śpiewał tenor Christopher Prégardien, choć to też świetny artysta.

Od degustacji smaczków Staiera publiczność woli jednak wydarzenia. Dlatego było tłoczno, gdy na festiwalu zagrał 14-letni Jan Lisiecki.

Fama o jego ubiegłorocznym występie w Warszawie zadziała. Młody Polak z Kanady nie zawiódł tych, którzy oczekiwali sensacji, ale zadowolił też wymagających słuchaczy. W koncercie e -moll Chopina pokazał, że jest ogromnie muzykalny, gra przy tym ze swobodą i z naturalnością. To dobre podstawy, by dojrzewając, budować własny wizerunek artystyczny.

Jan Lisiecki ma inną ważną cechę – odporność na przeciwności. Przez koncert przeszedł spokojnie, nie zważając, że bardzo przeszkadzała mu swą kompromitującą grą Sinfonia Varsovia z dyrygentem Howardem Shelleyem. Z Marthą Argerich i pod batutą Jacka Kaspszyka orkiestra wypadła lepiej, ale niesmak po tamtym wieczorze pozostał.

[ramka][b]Inne gwiazdy[/b]

Piąta edycja festiwalu "Chopin i jego Europa" potrwa do 31 sierpnia. W najbliższych dniach wystąpią nie tylko znani pianiści, ale i dwie słynne orkiestry grające na instrumentach dawnych. Pierwsza z nich to Orkiestra XVIII Wieku kierowana przez Fransa Brüggena, z którą zagra dziś fenomenalnie ponoć utalentowana 14-latka – Japonka Aimi Kobayashi. W sobotę i w niedzielę po raz pierwszy posłuchamy w Polsce Orchestre de Champs-Élysées, którą założył Philippe Herreweghe. Największą pianistyczną gwiazdą będzie Garrick Ohlsson, zwycięzca Konkursu Chopinowskiego z 1970 r. (da recital we wtorek), ale polska publiczność bardzo ceni innego Amerykanina – Emanuela Aksa, który zagra w czwartek i piątek. Odkryciem może się okazać młody Rosjanin Eldar Nebolsin. Na finał festiwalu wykona oba koncerty Chopina. [/ramka]

W weekend występowała na festiwalu "Chopin i jego Europa". Zanim usiadła przy fortepianie, już w Filharmonii Narodowej w Warszawie dostała entuzjastyczne brawa, owacje po koncercie trwały kilkanaście minut.

68-letnia Martha Argerich należy do ginącego gatunku artystycznego: wirtuozów fortepianu. Pianistów elektryzujących swą grą tak, że ciarki przechodzą nam po plecach. Kiedyś potrafili to Rubinstein, Horowitz i Richter, wcześniej Paderewski, Rachmaninow lub Hofman. Wszyscy dawno odeszli.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Kultura
Wystawa finalistów Young Design 2025 już otwarta
Kultura
Krakowska wystawa daje niepowtarzalną szansę poznania sztuki rumuńskiej
Kultura
Nie żyje Ewa Dałkowska. Aktorka miała 78 lat
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Kultura
„Rytuał”, czyli tajemnica Karkonoszy. Rozmowa z Wojciechem Chmielarzem