Reklama

Melancholijne ballady ze Szkocji

Album Marka Knopflera „Get Lucky” jest powrotem muzyka do dzieciństwa w Szkocji i północnej Anglii. Dla naszych czytelników mamy pięć płyt

Aktualizacja: 05.01.2010 15:15 Publikacja: 25.09.2009 01:40

Mark Knopfler Get Lucky Universal/Vertigo CD, 2009

Mark Knopfler Get Lucky Universal/Vertigo CD, 2009

Foto: Rzeczpospolita

Płyta pokazuje, że szkockie korzenie są coraz ważniejsze dla gitarzysty. Mark Knopfler odchodzi od rockowych i popowych brzmień Dire Straits. Fascynuje go blues – wspaniały jest „You Can’t Beat the House”, ale przede wszystkim folk.

Ważną rolę w muzycznym przeobrażeniu artysty odegrały podróże za ocean i spotkania z instrumentalistami country w Nashville. Ale tak naprawdę odkrywał w sobie wtedy dziedzictwo dzieciństwa spędzonego w Glasgow, skąd folk trafił do Ameryki. Delikatny walczyk „Monteleone” Knopfler poświęcił lutnikowi i sklepowi z instrumentami, które podziwiał zza szyby jako chłopiec w krótkich spodenkach. I tak to się zaczęło.

W „Before Gas and TV” opiewa czasy, kiedy ludzie spotykali się wokół ogniska albo kominka. Muzykowali i opowiadali o dalekich krajach. W większości melancholijnych piosenek sportretował ludzi, którzy ciężko pracowali na chleb. Musieli mieć twarde karki i silne muskuły.

W kompozycji „Border Reiver” śpiewa o kierowcy ciężarówki – jednym z wielu, jakich zapamiętał z czasów, gdy mieszkał przy drodze A1 łączącej północ i południe Wielkiej Brytanii. Wspomina sprzedawców z jarmarku, tragarzy owoców i warzyw. Obieżyświatów. Właśnie od nich, szukających szczęścia daleko od rodzinnych stron, nauczył się pozdrowienia „Get lucky”.

Najbardziej przejmującą piosenką jest „Piper to the End”. Knopfler dedykował ją wujkowi Freddiemu. Był dudziarzem w Royal Highland Regiment. Zginął, zagrzewając do ataku swoich batalionowych kolegów pod Arras w maju 1940 r. Miał zaledwie 20 lat. Muzyk go nie znał, ale wojenna historia od dzieciństwa robiła na nim wielkie wrażenie. Podobnie jak szkocka, mająca celtyckie korzenie, muzyka, którą grał wujek Freddie.

Reklama
Reklama

Bohaterom wojny poświęcony jest także przejmujący „Remembrance Day”. Dziecięcy chór wymienia imiona poległych bohaterów, a gitara Knopflera cicho łka.

[ramka]KONKURS

Dla naszych czytelników mamy pięć płyt Marka Knopflera „Get Lucky”.

Wygra pięć pierwszych zgłoszeń na adres [mail=kultura@rp.pl]kultura@rp.pl[/mail]. W temacie proszę wpisać tytuł płyty.

Start konkursu: wtorek (05.01.10); godz. 15.00.

[b]Znamy już zwycięzców, poinformujemy ich drogą elektroniczną. Dziękujemy za udział w konkursie :)[/b]

Reklama
Reklama

[link=http://www.facebook.com/pages/Serwis-Kulturalny-rppl/140157390741]Zostań fanem serwisu na Facebooku[/link] - informacje o konkursach - zaproszenia na koncerty, do teatru, ciekawe książki [/ramka]

Płyta pokazuje, że szkockie korzenie są coraz ważniejsze dla gitarzysty. Mark Knopfler odchodzi od rockowych i popowych brzmień Dire Straits. Fascynuje go blues – wspaniały jest „You Can’t Beat the House”, ale przede wszystkim folk.

Ważną rolę w muzycznym przeobrażeniu artysty odegrały podróże za ocean i spotkania z instrumentalistami country w Nashville. Ale tak naprawdę odkrywał w sobie wtedy dziedzictwo dzieciństwa spędzonego w Glasgow, skąd folk trafił do Ameryki. Delikatny walczyk „Monteleone” Knopfler poświęcił lutnikowi i sklepowi z instrumentami, które podziwiał zza szyby jako chłopiec w krótkich spodenkach. I tak to się zaczęło.

Reklama
Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama