Sześć lat temu Gaba Kulka pracowała nad debiutem. Album nagrała w domu i wytłoczyła własnym sumptem. Wydanie kolejnego zrujnowało jej prywatny budżet. Ale gdy w maju tego roku ukazała się trzecia płyta "Hat, Rabbit", Kulka miała już opiekę wytwórni. Album zdobył status Złotej Płyty, a wokalistka koncertuje w pełnych salach. Dziś do sklepów trafia kolejny album z jej udziałem, nagrany z Konradem Kuczem.
– Na magię tego roku złożyło się wiele spraw, ale najważniejszy jest nowy klimat wśród słuchaczy oraz poprzedzający premierę "Hat, Rabbit" sukces innego artysty znanego jako Czesław Śpiewa – uważa Kulka. – Wytwórnia Mystic, do której się zgłosiłam, miała już za sobą pozytywną lekcję współpracy z tym nietypowym, dziwnym muzykiem.
Album "Debiut Czesław Śpiewa" ukazał się w zeszłym roku, do dziś sprzedano 60 tys. egzemplarzy. Muzyk otrzymał kilka Fryderyków. Także w 2008 r. płyta Marii Peszek "Maria Awaria" rozeszła się w nakładzie 52 tys. egzemplarzy. Łącznie z debiutancką "Miasto manią" Peszek sprzedała już ponad 100 tys. płyt. Nieco tylko mniejszą popularnością cieszą się nagrania Katarzyny Nosowskiej, O. S.T. R., Agi Zaryan czy rodziny Waglewskich – ich albumy znalazły od 30 do 40 tys. nabywców.
– To pokazuje, że Polacy nie kupują albumów, które promują media i duże radia. Świadomie wybierają dobrą muzykę – mówi Piotra Kabaj, szef EMI Music Polska. – Jeśli polski słuchacz nie może w największych rozgłośniach usłyszeć choć jednej piosenki Marka Grechuty, to co robi? Idzie do sklepu po jego płytę. Powodzenie świetnych artystów nie jest chwilową tendencją. Większość Polaków dobrze wie, czego szuka, gdy wchodzi do Empiku.
[srodtytul] Popowa czkawka[/srodtytul]