[b]Rz: Zajął się pan muzyką, bo świat kina i teatru to już za mało? [/b]
[b]Borys Szyc:[/b] Spełniłem pragnienie z dzieciństwa. Czasem żartobliwie marzę, by zostać idolem tłumów, być jak Bono. Gdy chodzę na koncerty, świetnie się bawię, a jednocześnie irytuje mnie, że jestem po złej stronie. Chcę się sprawdzić w repertuarze dla wokalistów.
[b]Trzeba mieć tupet, żeby na debiutanckiej płycie śpiewać przeboje Raya Charlesa, Jamesa Browna, Prince'a. [/b]
To hołd, nie tupet. Wybrałem "I Feel Good", "Hit the Road, Jack", "Nothing Compares to You" i "Purple Rain", bo przy tych piosenkach wyrosłem, kocham je.
[b]Jest pan taki, jak repertuar z płyty: romantyczny, niedzisiejszy? [/b]