Reklama

Dyrygent to tylko sprawny menedżer

Nowojorscy Filharmonicy potwierdzili wczoraj renomę, ciekawsze było obserwowanie ich szefa Alana Gilberta

Publikacja: 29.10.2010 01:48

Dyrygent to tylko sprawny menedżer

Foto: ROL

Czym mogą nas jeszcze zachwycić Nowojorczycy podczas trzeciej wizyty w Warszawie w ciągu dekady? Niezmiennie są świetnym zespołem, o czym świadczyło wczoraj kilka lirycznych epizodów „Don Juana” Straussa, brzmienie instrumentów dętych w drugiej części IV Symfonii Brahmsa czy monumentalny wstęp do passacagli z tego dzieła.

Zagadką przed koncertem był nieznany nam dyrygent Alan Gilbert. A przecież jeśli ktoś tuż po czterdziestce zostaje szefem Nowojorczyków, zasługuje na baczną uwagę. Przez następnych kilka dekad powinien odgrywać ważną rolę w muzycznym świecie.

Koncert Nowojorczyków w Filharmonii Narodowej Alan Gilbert poprowadził z pamięci, co już świadczy o jego umiejętnościach. Umie utrzymać zespół w ryzach, emanuje od niego pozytywna energia, która udziela się muzykom.

Jednocześnie Alan Gilbert nieustannie pędzi do przodu, co sprawia, że koncert pod jego batutą staje się dynamiczny, ale momentami powierzchowny. Jest przedstawicielem nowej generacji dyrygentów, którzy są jak menedżerowie sprawnie zarządzający całością, ale nie wnikający zbytnio w głąb muzyki.

Nowojorczyków słuchało się wczoraj z dużą przyjemnością, ale i z pewnym niedosytem. We fragmentach z „Tristana i Izoldy” Wagnera brakowało emocji i powiewu śmierci wszechobecnego w tej muzyce. IV Symfonia Brahmsa skrzyła się błyskotliwymi efektami, ale wiele momentów nie zostało interpretacyjnie w pełni wykorzystanych.

Reklama
Reklama

Ciekawe, jak dzisiaj Alan Gilbert potraktuje finezyjnego Debussy’ego czy Koncert e-moll Chopina, który z Nowojorczykami zagra Julianna Awdiejewa.

Czym mogą nas jeszcze zachwycić Nowojorczycy podczas trzeciej wizyty w Warszawie w ciągu dekady? Niezmiennie są świetnym zespołem, o czym świadczyło wczoraj kilka lirycznych epizodów „Don Juana” Straussa, brzmienie instrumentów dętych w drugiej części IV Symfonii Brahmsa czy monumentalny wstęp do passacagli z tego dzieła.

Zagadką przed koncertem był nieznany nam dyrygent Alan Gilbert. A przecież jeśli ktoś tuż po czterdziestce zostaje szefem Nowojorczyków, zasługuje na baczną uwagę. Przez następnych kilka dekad powinien odgrywać ważną rolę w muzycznym świecie.

Reklama
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama