Jazzowe Grammy dla niezależnych

Po raz pierwszy nominacje do prestiżowych nagród Grammy w jazzowych kategoriach zdominowali artyści nagrywający dla niezależnych wytwórni płytowych lub sami wydający swoje albumy

Publikacja: 06.12.2010 00:33

Dee Dee Bridgewater na Bielskiej Zadymce Jazzowej 2010

Dee Dee Bridgewater na Bielskiej Zadymce Jazzowej 2010

Foto: Fotorzepa, Marek Dusza m.d. Marek Dusza

To źle świadczy o tzw. majors czyli fonograficznych koncernach, z których właściwie tylko Verve regularnie wydaje jazzowe płyty. Coraz gorzej ma się natomiast Blue Note, który obstawił kilku czołowych artystów i spoczął na laurach.

Drugie spostrzeżenie, to pojawienie się artystów, którzy w Polsce są mało znani. Sięgnijmy do kategorii „Najlepszy wokalny album jazzowy”. Na pięć nominacji tylko dwa nazwiska są znane. To oczywiście Dee Dee Bridgewater i jej znakomity album „Eleanora Fagan (1915-1959): To Billie With Love From Dee Dee”. Zdziwiłbym się, gdyby nie pokonała konkurencji: Freddy’ego Cole’a, Gregory’ego Portera, Denise Donatelli i Lorraine Feather.

O tych dwóch ostatnich nigdy nie słyszałem. Z trudem znalazłem jakieś ślady na YouTube i zachodzę w głowę, jak mogło dojść do takiej pomyłki głosujących. Te damy nie wystają ponad przeciętną wokalistek pospolitych klubów. Umiejscowienie tu Portera zdziwiło mnie z innego powodu. To ciekawy wokalista, już niemal weteran ale z pogranicza soulu i gospel do jazzu zbliżający się bardzo rzadko.

Ciekawie zapowiada się rywalizacja w kategorii „Najlepszy album współczesnego jazzu”, gdzie trafiają bardziej nowoczesne, czytaj elektryczne i funkowe brzmienia. Tu moim faworytem jest John McLaughlin i jego ostatni album „To The One” wydany w niezależnej oficynie. Ale gdyby wygrał mój ulubiony organista, zwalisty Joey DeFrancesco z płytą „Never Van Say Goodbye” też bym się ucieszył. Kiedy wiosną podziwiałem jego grę w trio Davida Sanborna na Jazzie nad Odrą we Wrocławiu zastanawiałem się, dlaczego żaden z organizatorów festiwali nie zaprasza go na koncert z jego własnym zespołem. To co wyprawia na organach Hammonda B3 zapiera dech.

Nie lekceważyłbym nominacji dla najlepszego z basistów/kontrabasistów Stanleya Clarke’a za trudno w Polsce dostępną płytę „The Stanley Clarke Band”. Widziałem ich na żywo w Rotterdamie z błyskotliwą Japonką Hiromi przy fortepianie. To znakomity zespół wywołujący aplauz nawet wymagającej publiczności, ale płyty nie znam. Pianista Jeff Lorber i jego grupa Fusion dostali nominację za płytę „Now is the Time”. Ale za tym muzykiem nigdy nie przepadałem, jest za łagodny, wręcz cukierkowy.

Dobrze, że w gronie nominowanych znalazło się nazwisko debiutanta. Trombone Shorty to jeszcze jeden geniusz z Nowego Orleanu. Gra na puzonie funk tak porywająco, że nogi same chodzą. Kiedy jeszcze jako dziecko potrafił unieść puzon i wydobyć z niego dźwięki, Troy „Trombone Shorty” Andrews chodził w ulicznych paradach wzbudzając sensację wśród słuchaczy i uznanie muzyków. Perfekcyjna technika pozwala mu dziś grać efektowne solówki, a potężne brzmienie albumu „Backatown” tworzą instrumenty dęte, bas i perkusja.

Przepadł w tym roku mój faworyt Herbie Hancock ze swoim „The Imagine Project”. Dostał tylko nominację za solówkę w temacie „A Change is Gonna Come”. Rzeczywiście jest znakomita na płycie. A to, jak rozwinął ją na koncercie w Warszawie świadczy, że jest genialnym jazzmanem. Podoba mi się, jak sugestywnie przemyca jazz w swych popowych projektach.

W kategorii „Najlepsze improwizowane solo jazzowe” przyjdzie mu stoczyć bój z innym gigantem fortepianu Keithem Jarrettem nominowanym za solówkę w standardzie „Body and Soul” z płyty „Jasmine” nagranej w duecie z kontrabasistą Charlie’em Hadenem. Pośmiertnie nominowano pianistę Hanka Jonesa za solo w „Lonely Woman” Ornette’a Colemana z płyty „Pleased To Meet You”. W tym gronie znalazł się także Wynton Marsalis za efektowne dolo w utworze „Van Gogh” albumu Jazz At Lincoln Center Orchestra. Pianista Alan Broadbent ma chyba słabe szanse na zwycięstwo w tym gronie.

Najważniejsza jazzowa kategoria to „Best Jazz Instrumental Album, Individual or Group”. I tu znajdziemy artystów słabo w Polsce rozpoznawanych: pianistę Johna Beasleya oraz The Clayton Brothers czyli Johna i Jeffa. Kontrabasista John Clayton akompaniował Dianie Krall i tylko dlatego możemy go kojarzyć. Cieszy nominacja dla pianisty Danilo Pereza (z kwartetu Wayne’a Shortera) i jego albumu „Providencia”. Nominowano także weterana saksofonu Jamesa Moody’ego za płytę „Moody 4B”. To jeden z ostatnich wielkich, którego w Polsce nie oklaskiwaliśmy.

Bezsprzecznym faworytem tej kategorii jest album „Historicity” tria amerykańskiego pianisty Vjaya Iyera wydany przez monachijską, niezależną wytwórnię ACT Music + Vision. Iyer zgarnął w tym roku wszystkie możliwe prestiżowe nagrody. Muzyk, który jest na scenie od kilkunastu lat przeżywał w tym roku szczyt zainteresowania i gloryfikacji swojego talentu. Trzykrotnie występował w Polsce na festiwalach: Jazz nad Odrą (z Rudreshem Mahanthappą), na Warsaw Summer Jazz Days (ze swoim fenomenalnym triem) i solo w Kaliszu.

W jazzie orkiestrowym, lub lepiej określając tę kategorię: „dużych zespołów” nie było sensacji. Mingus Big Band, Metropole Orkest + John Scofield & Vince Mendoza za płytę „54” i Dave Holland Octet to faworyci. Do tego Billy Childs Ensemble Featuring The Ying String Quartet i Darcy James Argue's Secret Society. Ja stawiam na Hollanda. Natomiast poza jednym nie znam nazwisk w kategorii jazzu latynoskiego. To znak, że ten jazz omija Polskę. Stawiam więc na legendarnego kubańskiego pianistę Chucho Valdesa i jego album „Chucho’s Steps”.

Wręczenie nagród Grammy dopiero 13 lutego, ale ciekawsze zawsze wydawały mi się nominacje. Dają bowiem wskazówki, jakich ciekawych płyt wydanych od października 2009 do września 2010 roku nie słyszałem.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"