A ona się odwdzięczyła, otwierając drzwi do wielkiej kariery. To pewnie dzięki „Była sobie dziewczyna" trafiła pani do „Wall Street 2. Pieniądz nie śpi"?
Myślę, że tak. W czasie zdjęć do „Nie pozwól mi odejść" Marka Romanka ktoś mi powiedział, że mam podejść do biura produkcji, bo dzwonił do mnie Oliver Stone i za 10 minut zadzwoni jeszcze raz. Pomyślałam: „Robią mnie w butelkę". Ale to naprawdę był on. Zaproponował mi rolę. Bez zdjęć próbnych. To mi potem dodawało jeszcze większego stresu. Bo wygranie zdjęć próbnych stwarza jasną sytuację. Zostajesz pasowana na aktorkę, mówią ci: „Nadajesz się do tej roli". Do „Wall Street 2" przyszłam bez takiej pieczątki. Pamiętam, kiedy pierwszy raz zjawiłam się w biurze filmu w Los Angeles, Oliver Stone podał mi rękę i powiedział: „Zmieniłaś uczesanie". Pomyślałam: „Cholera, właśnie straciłam pracę". Ale okazało się, że wszystko jest OK.
Potężna hollywoodzka machina czymś panią zaskoczyła?
Spodziewałam się, że „Wall Street 2" będzie doświadczeniem nieporównywalnym do pracy w skromnych produkcjach europejskich. Tymczasem wielkich różnic nie ma, proces tworzenia jest wszędzie podobny. Może tylko w Ameryce aktorzy więcej zarabiają i mają lepsze warunki pracy – te wszystkie przyczepy, garderoby, przerwy w zdjęciach. No i w megaprodukcjach na wszystko jest więcej czasu. W Europie kręci się trzy, cztery ujęcia i już: następna scena albo przerzut w inne miejsce. Wszystko w ogromnym tempie, bo czas nagli, a czas to pieniądz. Okres zdjęciowy trwa miesiąc, dwa – zależy od skali filmu. Przy wielkich produkcjach hollywoodzkich takiego pośpiechu nie ma.
Hollywood to pani marzenie?
Nie, nie. Marzenie to Broadway. Wyrosłam, marząc o nim. Jako dziewczynka wyobrażałam sobie, że mam mieszkanie ze schodami przeciwpożarowymi na zewnątrz i występuję w nowojorskich teatrach. I udało się. Grałam Ninę w „Mewie", najpierw w Londynie, potem właśnie w Nowym Jorku. To najlepsza rola, jaka może się przytrafić na scenie dziewczynie w moim wieku i o mojej aparycji, więc byłam nieludzko szczęśliwa. Kocham ten czas w moim życiu. I Nowy Jork. Lubię tam spacerować po ulicach, pić kawę w kawiarenkach i cały dzień nic nie robić.