Okropności wojny i piosenki o miłości

W wideoklipach zagranicznych artystów dominuje Warszawa szara, brzydka, traumatyczna. Hiszpański zespół Giulia y Los Tellarini ma szansę wizerunek ten odmienić. Informujemy, czego się spodziewać, i przypominamy, co nakręcili poprzednicy.

Publikacja: 16.12.2011 08:20

Sabaton wykorzystał scenerię Fabryki Norblina

Sabaton wykorzystał scenerię Fabryki Norblina

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Z ukończonego w 2008 r., wyreżyserowanego przez Woody'ego Allena filmu „Vicky, Cristina, Barcelona" widzowie zapamiętali fantastyczne hiszpańskie zdjęcia, chemię między  aktorami: Javierem Bardemem i Penelope Cruz oraz dedykowaną stolicy Katalonii piosenkę.

Za przebój odpowiada grupa Giulia y Los Tellarini. Polacy poznali ją już na koncertach, teraz mają okazję zacieśnić znajomość. A to dlatego, że twórcy nagrali utwór „Warszawa", postanawiając zilustrować go nakręconym u nas wideoklipem.

To wszystko z miłości

Według oficjalnej informacji,  nasze miasto „oczarowało zespół swoją magiczną i romantyczną atmosferą". Powody były jednak bardziej osobiste.

– To był pomysł jednego z moich muzyków, który zakochał się w polskiej dziewczynie podczas zeszłorocznej trasy koncertowej. Pewnego dnia przyszedł na próbę, mówiąc, że napisał kawałek zatytułowany „Warszawa". To dedykowany Polce utwór miłosny – mówi Giulia.

Oprawą wizualną muzycznego wyznania zajęła się Grupa 13, znana do tej pory

z wielu udanych hiphopowych teledysków oraz nominowanych do nagrody Fryderyk klipów dla metalowej grupy Behemoth. Pomysł był prosty.

– Nasza czwórka współgrająca z magią miasta, które mamy za plecami – zdradza Giulia, przekonując, że całość będzie wyglądać unikalnie dzięki zastosowaniu specjalnej techniki obróbki.  Czy się udało? Warto przekonać się samemu. Premiera klipu na dniach.

W hołdzie bohaterom

Cieszy to, że stolica zyska w teledysku nieco inne oblicze. Do tej pory fascynowała przede wszystkim swoją krwawą, tragiczną historią. Najsłynniejsza postpunkowa kapela nazywała się Warsaw, póki nie znalazła jeszcze boleśniej, bardziej gorzko kojarzącej się nazwy. Brytyjscy muzycy przechrzcili się więc na Joy Division, nawiązując tym samym do działających (rzekomo) przy obozach koncentracyjnych domów publicznych, o których w „Domu Lalek" pisał urodzony w Sosnowcu, więziony w Oświęcimiu Yehiel De-Nur ps. Ka-Tzetnik.

Warszawa jest perfekcyjną mieszanką przeszłości ze współczesnością, Wschodu z Zachodem. Giulia y Los Tellarini

Wojenne okropieństwa inspirowały bardzo różnych twórców – od klasyków nurtu EBM („Waraw Ghetto" grupy Nitzer Ebb) po reprezentantów world music („Warsaw 1943" Johnny'ego Clegga). Na tym tle najbardziej imponująco prezentują się wysiłki heavymetalowego Sabatonu, grupy koncentrującej się w swojej twórczości na wielkich bataliach.

Szwedzi postanowili uhonorować Powstanie Warszawskie – nie oni pierwsi, gdyż podobne wysiłki podjął wcześniej deathmetalowy Hail Of Bullets i blackmetalowy Marduk. Zupełnie bezprecedensowa była jednak skala przedsięwzięcia. Z tej okazji bowiem powstał teledysk, na którego planie pracowało 200 osób, w tym aktorzy, m.in.  Peter Stormare i  Mateusz Damięcki.

Wyreżyserowany przez Jacka Raginisa, potomka dowódcy spod Wizny, klip przypomina raczej film, gdyż ma oś fabularną,  przedstawia duże sceny zbiorowe, widać też, że podczas kręcenia zastosowano środki stosowane w regularnej produkcji filmowej. Znakomicie „zagrała" wolska fabryka Norblina.

Socrealizm magiczny

Jeżeli artyści nie szukali nad Wisłą bohaterstwa, przyciągała ich brzydota nosząca znamiona egzotyki. W pierwszych sekundach „The World Keeps Turning", klipu hardcorowo-metalowego Napalm Death, widzimy szkaradne, czarno-białe ujęcie Okęcia. Nowofalowe The Style Council pokazuje w swoim „Walls Come Tumbling Down"  więcej  – nie tylko przaśne wnętrze klubu Akwarium i koncert dla siedzącej nieruchomo, wąsatej publiczności w swetrach, ale też siermiężne tramwaje,  ochlapany deszczem sklep nocny czy Pałac Kultury. Kamera koncentruje się  na starszym panu w czapce maciejówce (wyciera nos palcem) czy billboardzie z Polonezem i adresem (al. Stalingradzka). Nie zabrakło też półkilometrowego budynku przy ul. Kijowskiej.

Znany warszawiakom „jamnik" znacznie większą rolę odgrywa w  „Love Will Come Through"  poprockowego Travisa. Brytyjczycy zilustrowali urokliwą balladę w konwencji prawdziwego socrealizmu magicznego. Nic, tylko kruszący się beton, pomazane mury, dzieci grające w piłkę w błocie i tania odzież. A pomiędzy tym wszystkim kowboj z Indianinem goniący Cyganki. Zupełnie abstrakcyjna, osadzona w praskich klimatach wizja zaskoczyła fanów. Choć nie każdy poznał naszą Pragę. „Mógłbym przysiąc, że to Bukareszt! Wszystko, co robiły cholerne komuchy, było równie brzydkie!" –  komentuje jeden z internautów.

Piękno Warszawy zagraniczni twórcy odkrywali głównie w tutejszych kobietach. Lil Dap, ceniony niegdyś raper z  nowojorskiego składu Group Home, w teledysku  do „Steady Frontin'" krąży po restauracji Sheesha wśród roznegliżowanych pań i – tu nieświadomy akcent świąteczny – sznurów lampek. Kto potrzebuje więcej groteski, powinien zdecydować się na „Rapeur Gabonnais" rapera Koby.

Akcja spod bramy Uniwersytetu Warszawskiego przenosi się do drogich hoteli i klubów, gdzie nasmarowany oliwką, obwieszony biżuterią mieszkaniec Afryki odgrywa rolę samca alfa pośród  bladych blondynek w bieliźnie.

Miasto mieszanka

Z tym większą radością należy przyjąć fakt, że Giulię y Los Tellarini zainspirowała prawdziwa miłość, zaś Warszawę uważa za „perfekcyjną mieszankę przeszłości ze współczesnością, Wschodu z Zachodem".  Jest więc szansa, że i miasto zostanie pokazane z odrobiną uczucia. Artystka mówi o nim i jego mieszkańcach  bardzo ciepło

–  Mamy w Warszawie wspaniałą publiczność. Rozumie ona ducha naszej muzyki i chce się dzielić emocjami. Chciałabym tu spędzić więcej czasu, żeby zrozumieć, jak tu naprawdę się żyje. Mam nadzieję, że będę miała okazję – przekonuje.

A nam pozostaje wierzyć, że za przykładem jej grupy pójdą inni i przestaniemy z zazdrością spoglądać w stronę Krakowa, który okazał się atrakcyjnym planem zdjęciowym dla gwiazd pokroju Editors czy Katy Perry.

Z ukończonego w 2008 r., wyreżyserowanego przez Woody'ego Allena filmu „Vicky, Cristina, Barcelona" widzowie zapamiętali fantastyczne hiszpańskie zdjęcia, chemię między  aktorami: Javierem Bardemem i Penelope Cruz oraz dedykowaną stolicy Katalonii piosenkę.

Za przebój odpowiada grupa Giulia y Los Tellarini. Polacy poznali ją już na koncertach, teraz mają okazję zacieśnić znajomość. A to dlatego, że twórcy nagrali utwór „Warszawa", postanawiając zilustrować go nakręconym u nas wideoklipem.

Pozostało 92% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"