Unikam śpiewania przy goleniu

Najbardziej niezwykły wokalista Bobby McFerrin zdradza sekrety swej techniki. Dzisiaj wystąpi w Warszawie

Aktualizacja: 04.07.2012 11:08 Publikacja: 04.07.2012 09:11

Bobby McFerrin

Bobby McFerrin

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Zaśpiewa pan w Sali Kongresowej solo i z grupą WeBe3. Dlaczego wybrał pan to trio?

Zobacz na Empik.rp.pl


Bobby McFerrin:

Tworzą ją moi ulubieni wokaliści i improwizatorzy. W ich towarzystwie czuję się swobodnie, bywamy całkiem poważni i możemy się wygłupiać, potrafimy bawić się ze sobą i z publicznością. Są dla mnie jak rodzina. Pracujemy razem prawie 30 lat, a mimo to każdy występ jest inny, potrafimy uchwycić szczególną aurę miejsca, chwili i wykorzystać ją. Rhiannon jest klasycznie wykształconą śpiewaczką, ale improwizując, potrafi znakomicie opowiadać swoje historie.

Joey Blake idealnie śpiewa partie basowe, David Worm jest mistrzem partii solowych, jego głos jest jak saksofon, a czasem jak perkusja. Pierwszą część trasy europejskiej odbyłem w duecie z Chickiem Coreą, w Wiedniu zacząłem drugą jej część  z WeBe3 i stąd lecimy do Warszawy.

Czym jest dla pana śpiew?

Radością, śpiewanie jest modlitwą. Śpiewanie wyraża siłę życia, jest sposobem komunikowania się z innymi ludźmi. Nie wyobrażam sobie życia bez śpiewania. Co za radość – śpiewać i tworzyć muzykę!

Dlaczego zwykle nie potrzebuje pan słów?

Czasem większe znaczenie ma to, co poza słowami. Choć uwielbiam słowa, rozmowy, historie, to rzeczywiście rzadko je wykorzystuję. Pochłonęły mnie melodie, w których tekst nie ma znaczenia. Jeśli zaśpiewam: „złamałaś mi serce, zostawiłaś mnie załamanego", wszyscy będą wiedzieć, o czym jest piosenka. Ale jeśli tę samą melodię zaśpiewam bez słów, będzie miała wiele znaczeń, każdy słuchacz może zinterpretować to po swojemu.

Jak opracował pan własny styl śpiewania?

Najpierw słuchałem różnych rodzajów muzyki, a kiedy zostałem pianistą, myślałem, jak połączyć różnorodne rytmy i harmonie w śpiewie. Na tworzenie mojego stylu miał wpływ mój ojciec – śpiewak operowy, a także Mwandishi Band Herbiego Hancocka i solowe nagrania Keitha Jarretta. A może nie powinienem się zastanawiać nad źródłami inspiracji. Po prostu muzyka zaczęła powstawać w mojej głowie. Próby zajęły mi lata, robiłem wiele błędów, ale nie przestawałem.

Zdarza się panu nucić rano przy goleniu jak każdemu facetowi?

Śpiewam niemal cały czas w domu, w samochodzie, na scenie, na ulicy, ale nie przy goleniu, to mogłoby być niebezpieczne.

Czy improwizowanie głosem różni się od tego, jak robią to instrumentaliści?

Większość wielkich muzyków brzmi tak, jakby śpiewali za pośrednictwem swoich instrumentów. Nie ma większej różnicy, ale słuchacze ją zauważają. Nasz słuch jest wyczulony bardziej na głos, tak jesteśmy zaprogramowani z biologicznego punktu widzenia. Dlatego śpiew silniej działa na nasze emocje.

Co jest istotne w grupowej improwizacji, jaką wykonuje pan z WeBe3 czy wcześniej z zespołem Voicestra?

Najlepszą odpowiedzią będzie mój występ z WeBe3. Z pewnością musimy sobie zaufać, wiemy, że każdy czuje się wolny, może liczyć na akceptację swoich idei i pójść w dowolnym kierunku, jak daleko zechce. Ale zawsze najważniejsza jest radość ze słuchania muzyki. Nasze występy są przykładem grupowych improwizacji, ale zawierają także wiele solowych partii. Z kolei Voicestra jest chórem, który wykorzystuję w moich improwizacjach. Rozdzielam partie poszczególnych głosów i śpiewając, dyryguję nimi tak, by wchodziły ze mną w interakcję. Tę technikę nazwałem circlesongs. To tworzona spontanicznie, na żywo muzyka chóralna.

Tę technikę wykorzystał pan na ostatniej płycie „VOCAbuLarieS".

Pomysł wzbogacenia stylu tworzonego na żywo podsunęła mi moja menedżerka Linda Goldstein. Uznała, że można tę formę zapisać w postaci kompozycji i aranżacji na głosy z wykorzystaniem sylab. Na płycie jest tylko kilka improwizowanych partii solowych, całość została precyzyjnie rozpisana na nuty i sylaby przez Rogera Treece. Wszystkie partie nagrywał indywidualnie z wokalistami, z każdym osobno.

Według jakiego klucza dobiera pan  osoby z publiczności do wspólnego śpiewania?

Zapraszam każdego, kto tylko chce  i staram się zachęcić wszystkich do wspólnego śpiewania. To moje ulubione części koncertów.

Planuje pan nowe nagrania?

Zacząłem pracę nad projektem, który, mam nadzieję, trafi na nową płytę. Punktem wyjścia są amerykańskie pieśni kościelne – sprituals. Na razie myślę nad formą, ale już w sierpniu wchodzę do studia i wtedy zdecyduję, w którą stronę poprowadzi mnie muzyka.

—rozmawiał Marek Dusza

Zaśpiewa pan w Sali Kongresowej solo i z grupą WeBe3. Dlaczego wybrał pan to trio?

Zobacz na Empik.rp.pl

Pozostało 97% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"