W ubiegłym roku do warszawskiej Opery Narodowej koncerty festiwalu La Folle Journée, po polsku nazwanego Szalone Dni Muzyki, odwiedziło ponad 25 tys. osób. W tym roku między 28 a 30 września ten rekord może zostać pobity.
- Bardzo cieszylibyśmy się z tego, ale nasze sale już wtedy pękały w szwach – mówi dyr. Waldemar Dąbrowski. Opera Narodowa przygotowuje cztery sale koncertowe. Piąta zostanie urządzona w namiocie na pl. Teatralnym, tu wstęp będzie wolny.
Festiwal La Folle Journée wymyślił w 1995 r. w Nantes Rene Martin. Chciał przyciągnąć ludzi niechadzających do filharmonii. Tu muzyki słucha się całymi rodzinami, od rana do wieczora, przechodząc do kolejnych sal. Koncerty trwają godzinę, a bilety są tanie. W Warszawie kosztują 7–10 zł.
Każda edycja ma temat wiodący. W tym roku festiwal poświęcony jest kompozytorom rosyjskim: od Rimskiego-Korsakowa i Czajkowskiego po Prokofiewa i Szostakowicza.
Pomysł Rene Martina podchwyciły inne miasta w świecie. Od początku co roku w Nantes występuje Sinfonia Varsovia, która postanowiła przenieść Szalone Dni Muzyki do nas.