Dla naszych czytelników mamy dwie książki.
Eric-Emmanuel Schmitt na początku pisał do szuflady, wiarę w siebie zyskał dzięki rozgłosowi jaki przyniosła mu sztuka "Gość", w której Zygmunta Freuda odwiedza Bóg. Nieznajomy zjawia się w momencie, kiedy filozof nie może już liczyć na nikogo. Jest kwiecień 1938 r. w Wiedniu panoszy się gestapo, ukochana córka filozofa jest przez nie przesłuchiwana. Pozostał w mieszkaniu sam - stary i schorowany, waha się, czy podpisać pełen kłamstw glejt, który pozwoli mu na ucieczkę z Europy.
"Ja, niżej podpisany profesor Sigmund Freud, stwierdzam, że po Anschlussie Austrii przez III Rzeszę byłem traktowany przez władze niemiecki - a w szczególności gestapo - z szacunkiem i względami należnymi mi z powodu mojej naukowej reputacji. Mogłem żyć i pracować bez żadnych nacisków oraz kontynuować moje naukowe badania, tak jak sobie tego życzyłem, jednocześnie licząc na poparcie władz. Nie mam zatem żadnych powodów, aby się na cokolwiek skarżyć"
Freud wzdraga się przed podpisem, gdyż czuje, że w ten sposób zdradza tych Żydów, którzy zostaną. Sam czuje się rzucony na pastwę losu: "Ja jestem całkiem sam z moim bólem. Całkiem sam i nie mam się do kogo zwrócić" - mówi. Odwiedzający go Bóg, w którego dawno przestał wierzyć, staje się dla niego ostatnią deską ratunku w świecie, w którym umarły wszystkie wartości.